Zebrano 1,000 podpisów
Do: Ministra Klimatu i Środowiska Paulina Henning-Kloska, Wiceminister Klimatu i Środowiska Mikołaj Dorożała
STOP Lex Szyszko II! Nie dla milczącej zgody na masową wycinkę drzew!
Rządowy projekt nowelizacji ustawy o ochronie przyrody (tzw. projekt deregulacyjny) wprowadza niebezpieczny mechanizm „milczącej zgody”: jeśli urząd gminy nie wniesie sprzeciwu w ciągu 60 dni od zgłoszenia wycinki drzewa na prywatnej nieruchomości, zgoda staje się automatyczna.
Domagamy się wycofania projektu i deklaracji, że nie będzie on dalej procedowany!
Polskie krajobrazy już raz zostały zdewastowane przez Lex Szyszko – tysiące drzew zniknęły z naszych miast i wsi, a dziury w zieleni do dziś przypominają, jak szybko piły wchodzą do akcji, gdy prawo przestaje chronić przyrodę.
Państwowa Rada Ochrony Przyrody (PROP) wydała negatywną opinię, podkreślając brak danych o opóźnieniach i ryzyko celowego blokowania decyzji przez urzędników. Zamiast wzmacniać kadry, projekt zrzuca odpowiedzialność na słabe administracje, zagrażając bioróżnorodności.
Mówimy nie dla deregulacji kosztem ochrony przyrody!
Dlaczego ta sprawa jest ważna?
“LexSzyszko” pokazało, że wystarczy kilka pozornie technicznych zmian w ustawie, by w krótkim czasie doprowadzić do „cichej masakry” drzew, z której nie da się łatwo wycofać. Teraz rząd dyskutuje nad przepisami, które mogą doprowadzić do powtórki tych wydarzeń! A prawdziwą cenę zapłacimy wszyscy: utratą cienia w upały, większym hałasem, gorszą jakością powietrza i chaotycznie przekształconą przestrzenią, w której żyją każdego dnia.
Lex Szyszko to potoczna nazwa nowelizacji ustawy o ochronie przyrody wprowadzonej za rządów PiS 1 stycznia 2017 r. Ułatwiała ona wycinkę drzew i krzewów przez osoby fizyczne na prywatnych nieruchomościach bez zezwolenia (po zgłoszeniu i braku sprzeciwu w 6 tygodni), co doprowadziło do masowej wycinki nawet 3 mln drzew w ciągu kilku miesięcy, dewastując miejskie i wiejskie zielenie.
Rząd zaproponował rozwiązanie, które w praktyce może otworzyć drzwi do powtórki z tamtej katastrofy – milczącą zgodę na wycinkę drzew po 60 dniach braku reakcji urzędu. Zamiast realnie wzmacniać administrację, zwiększyć liczbę etatów i kompetencje urzędników oraz usprawniać procedury, państwo mówi: „jeśli nie zdążymy, drzewa przegrają”.
Jest jednak nadzieja: pod presją społeczną rząd wycofał ustawę z Sejmu i zamierza prowadzić dalsze rozmowy na temat proponowanych zmian. Daje to możliwość, aby nasz głos sprzeciwu został wzięty pod uwagę!
Dyskutowane przepisy odwrócenie logiki ochrony przyrody – zamiast domyślnej ochrony mamy domyślną zgodę na zniszczenie, nawet w pobliżu obszarów cennych przyrodniczo. To szczególnie groźne tam, gdzie kadry są najsłabsze: w małych gminach, biedniejszych regionach, na terenach wiejskich, gdzie pojedyncze aleje czy stare drzewa są często jedyną „infrastrukturą klimatyczną”.
Tymczasem Państwowa Rada Ochrony Przyrody jasno wskazała, że nie przedstawiono danych dowodzących, iż obecne przepisy powodują masowe opóźnienia, a wiele spraw załatwianych jest szybciej niż w ustawowych terminach. Zamiast więc rozwiązywać udokumentowany problem, projekt tworzy nowy: przekształca błąd, zaniedbanie czy przeciążenie urzędu w automatyczną zgodę na wycinkę.
W praktyce mogłoby oznaczać to, że o losie drzew – pełniących funkcję naturalnych filtrów powietrza, osłony przed suszą i upałem – może przesądzić brak czasu i ludzi w urzędzie. To nie jest „deregulacja”, to przerzucenie odpowiedzialności na przyrodę, która nie może się sama obronić.
Po Lex Szyszko widzieliśmy osiedla pozbawione zieleni, przydrożne aleje wycięte w kilka tygodni, i dramat lokalnych społeczności, które dowiadywały się o wycince, gdy było już za późno. Czy naprawdę chcemy kolejny raz oddać przyszłość naszych drzew w ręce pośpiechu, zaniedbań i milczenia urzędów?