• STOP z dyskryminacją uczniów z epilepsją w szkole
    Uzasadnienie prawne 1. Art. 70 Konstytucji RP gwarantuje każdemu prawo do nauki. 2. Art. 32 Konstytucji RP zakazuje jakiejkolwiek dyskryminacji, w tym ze względu na stan zdrowia. 3. Zgodnie z art. 1, art. 94 i art. 96 ustawy – Prawo oświatowe, szkoła ma obowiązek zapewnić uczniowi bezpieczne warunki pobytu oraz dostosować proces kształcenia do jego potrzeb i możliwości psychofizycznych. 4. Konwencja o prawach osób z niepełnosprawnościami (ratyfikowana przez Polskę w 2012 r.) w art. 24 nakłada obowiązek zapewnienia dostępnej edukacji i racjonalnych dostosowań. Mimo obowiązujących przepisów, uczniowie chorujący na epilepsję nie otrzymują w praktyce należytej ochrony oraz wsparcia edukacyjnego i bezpieczeństwa. Prowadzi to do faktycznej dyskryminacji oraz naruszenia podstawowych praw dziecka. Argumenty 1. Bezpieczeństwo ucznia jest ustawowym obowiązkiem szkoły Zgodnie z Prawem oświatowym szkoła ma obowiązek zapewnić bezpieczne warunki pobytu. Epilepsja wiąże się z ryzykiem nagłych, nieprzewidywalnych napadów. Brak procedur i przeszkolenia personelu oznacza: realne zagrożenie zdrowia, zagrożenie życia, odpowiedzialność prawną szkoły i organu prowadzącego. To zaniedbanie systemowe — nie incydentalne. 2. Epilepsja jest jedną z najczęstszych chorób neurologicznych u dzieci Statystyki: Ocenia się, że w Polsce od 70 do 90 tysięcy dzieci choruje na padaczkę. To nie jest marginalna grupa. To ogromna część uczniów, którzy codziennie są w szkołach bez właściwego wsparcia. 3. Nauczyciele nie mają wiedzy, a system im jej nie zapewnia W większości szkół: nauczyciele boją się reagować, nie wiedzą, co zrobić podczas napadu, część szkół prosi rodziców o odbieranie dziecka przy najmniejszym „podejrzeniu”. To nie jest wina nauczycieli — to wina braku systemowych szkoleń. 4. Brak procedur prowadzi do chaosu, paniki i błędów, które mogą zaszkodzić dziecku Napad epilepsji wymaga natychmiastowej i prawidłowej reakcji. Zła reakcja nauczyciela może spowodować: dodatkowe obrażenia, pogorszenie stanu zdrowia, pogłębienie napadu. Szkoła nie może liczyć tylko na „intuicję”. 5. Dzieci z epilepsją są stygmatyzowane i izolowane Brak wiedzy rówieśników i nauczycieli powoduje: wykluczanie z zajęć, unikanie przez kolegów, strach i nieufność, spadek samooceny i problemy psychiczne. Edukacja i normalizacja to obowiązek państwa, nie rodziców. 6. Państwo chroni dzieci z innymi schorzeniami – epilepsja została pominięta Dla  spektrum autyzmu, niepełnosprawności intelektualnych istnieją: procedury, wytyczne, programy wsparcia. Dla epilepsji – nic. To jest systemowa luka, którą trzeba zamknąć. 7. Każdy napad w szkole bez procedur naraża dyrekcję i nauczycieli na odpowiedzialność prawną Brak wytycznych to: ryzyko naruszenia art. 160 Kodeksu karnego (narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia), ryzyko pozwów cywilnych, ryzyko odpowiedzialności dyscyplinarnej nauczyciela. Państwo powinno ich chronić — a nie zostawiać samych. 8. Epilepsja nie ogranicza inteligencji ani możliwości — tylko brak wsparcia ogranicza dzieci Większość dzieci z epilepsją może się uczyć normalnie, jeśli szkoła: nie panikuje, zapewnia drobne dostosowania, reaguje prawidłowo na napady. Bez wsparcia — dzieci te wypadają z systemu, choć nie muszą. 9. Polska ma obowiązek wprowadzić „racjonalne dostosowania” — wynika to z prawa międzynarodowego Konwencja ONZ o prawach osób z niepełnosprawnościami (art. 24) nakłada obowiązek: dostosowania edukacji do potrzeb, zapewnienia bezpieczeństwa, likwidacji barier. Brak działań = naruszenie zobowiązań państwa. 10. To nie jest kosztowna reforma Najważniejsze działania, których potrzebujemy: szkolenia (on-line, tanie i szybkie), procedury (do przygotowania jednorazowo), edukacja rówieśnicza, stworzenie planu bezpieczeństwa dla każdego ucznia z epilepsją. To niewielkie koszty, a ogromne korzyści.
    4 z 100 Podpisy
    Utworzył(a) Mateusz Fryczkowski
  • Głos Rodziców Dzieci z Autyzmem – Mamy Dość! Żądamy Godności i Zmiany Systemowej
    🎯 Dlaczego trzeba się tą sprawą zająć? (Argumenty Petycji) I. System Oświaty i Integracja (Argumenty dla MEN) "Brak wiedzy, elastyczności i wykwalifikowanej kadry w placówkach oświatowych to najczęstsze źródło frustracji. Nauczyciele, nie posiadając specjalistycznej wiedzy, sugerują, że problem leży w "złym wychowaniu" dziecka, zamiast w potrzebie dostosowania środowiska. To powoduje zmarnowanie kluczowego czasu na wczesną interwencję i wtórne problemy emocjonalne dziecka." II. System Ochrony Zdrowia i Terapie (Argumenty dla MZ) "Dramatyczne kolejki na kluczowe usługi medyczne i diagnostyczne, które marnują bezcenny czas na wczesną interwencję. Rodzice są zmuszeni do "paragonowego terroru" (finansowania terapii prywatnie). Nieprzygotowanie pediatrów i lekarzy pierwszego kontaktu prowadzi do ignorowania objawów, co opóźnia diagnozę i pogłębia problemy." III. Wzmocnienie Rodziny, Rodzeństwa i Godność Dorosłych (Argumenty dla Ministerstwa Rodziny/Pracy) "Ignorowanie obciążeń całej rodziny, zwłaszcza rodzeństwa ("cichych ofiar"), oraz zanik wsparcia po osiągnięciu pełnoletności. Brak opieki po 24. roku życia to w praktyce decyzja o izolacji w DPS. Jednocześnie, brak możliwości uzyskania urlopu wytchnieniowego w trakcie przerw szkolnych prowadzi do skrajnego wypalenia i zapaści psychicznej opiekunów." Apel końcowy "Jesteśmy świadomi, że nie każdy specjalista jest niekompetentny i że istnieją dobre przykłady. Jednakże w większości polskie rodziny są zdane same na siebie. Oczekujemy zorganizowanego systemu, który nie będzie obciążał rodzin i nie zmusi ich do walki o każdy, podstawowy element wsparcia. W autyzmie cierpi przeważnie całe ogniwo rodzinne i każdy jest tak samo ważny." Z poważaniem i nadzieją na pilną reakcję, W imieniu rodziców dzieci z autyzmem Piotr Wróbel Fundacja "515 Kilometrów"
    57 465 z 75 000 Podpisy
    Utworzył(a) Piotr Wróbel Picture
  • Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie… Rymanowski Live bez dezinformacji!
    Zgodnie z oficjalną definicją Unii Europejskiej, dezinformacja to "fałszywa, niedokładna lub wprowadzająca w błąd informacja, stworzona, zaprezentowana i rozpowszechniana dla zysku lub rozmyślnego spowodowania szkody publicznej". Dezinformacja żywnościowa i zdrowotna obejmuje: fałszywe twierdzenia na temat bezpieczeństwa i wartości zdrowotnej produktów spożywczych, nierzetelne informacje dotyczące profilaktyki, diagnostyki i sposobów leczenia chorób, negowanie ustaleń medycyny opartej na dowodach naukowych. Skutki dezinformacji zdrowotnej nie są abstrakcyjne – są mierzalne, udokumentowane i śmiertelnie poważne. Badania potwierdzają, że fałszywe informacje rozprzestrzeniają się 6 razy szybciej niż prawdziwe (badanie MIT, 2018), że tzw. “fake news” ma 70% więcej szans na przekazanie dalej niż prawdziwa informacja. 84% Polaków i Polek zetknęło się z fake newsem dotyczącym zdrowia a 44% uznało przynajmniej jednego fake newsa za prawdziwy [1]. Jako konsumenci i konsumentki jesteśmy codziennie skazywane na dezinformację, która powoduje konkretne konsekwencje i koszty - jak pogłębianie się chorób dietozależnych, a także spadek zaufania do instytucji zdrowia publicznego. Nieufność wobec lekarzy i ich zaleceń. Jak słusznie zauważyło Stowarzyszenie Demagog, nie jest to pierwszy raz, gdy w Pana programach pojawiają się osoby szerzące dezinformację. Czas na wzięcie odpowiedzialności! Od momentu publikacji wywiadu, eksperci medyczni i dietetycy nieustannie dementują szkodliwe tezy przedstawione przez Pana gościnię. Wszystkie osoby przedstawiają fakty poparte badaniami naukowymi, demaskując nieprawdziwe twierdzenia z Pana wywiadu. Panie Redaktorze, media mają ogromną moc kształtowania opinii publicznej, ale też wielką odpowiedzialność. Zasięgi nie mogą być ważniejsze od zdrowia publicznego. Dezinformacja żywnościowa i zdrowotna to nie abstrakcyjny problem – to realne zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi. 2 miliony widzów to 2 miliony osób potencjalnie narażonych na wdrożenie szkodliwych praktyk żywieniowych. Efekty tej dezinformacji będziemy oglądać w szpitalach. Mamy nadzieję, że weźmie Pan odpowiedzialność za rozpowszechnione treści i pomoże naprawić szkody, jakie mogły one wywołać. W czasie, gdy dostęp do zdrowej żywności jest przywilejem nie może Pan stać po stronie tych, którzy zmieniają dostęp do informacji nt. żywności i zdrowia w kolejny przywilej.  [1] Raport "Dezinformacja oczami Polaków 2024" (Fundacja Digital Poland, Stowarzyszenie Demagog, GfK Polonia) 
    2 206 z 3 000 Podpisy
    Utworzył(a) Green REV Institute Picture
  • Refundacja porodów domowych i porodów w domach narodzin z NFZ
    Poród domowy jest naturalną i uznaną na świecie formą porodu dla kobiet w ciąży fizjologicznej. W krajach m.in. takich jak Holandia, Niemcy, Irlandia, Wielka Brytania, Australia, Nowa Zelandia, Kanada czy Dania, kobiety w  ciąży o niskim ryzyku mogą decydować o miejscu narodzin dziecka – w szpitalu, w domu narodzin lub we własnym domu – a koszty opieki są refundowane w całości lub częściowo przez system ubezpieczeń zdrowotnych. Doświadczenia tych krajów pokazują, że bezpieczne porody domowe i  w domach narodzin mogą stanowić trwały, opłacalny i humanistyczny element nowoczesnej opieki okołoporodowej. Liczne badania prowadzone w Europie, Kanadzie i Australii potwierdzają, że porody domowe i w domach narodzin u kobiet o niskim ryzyku są równie bezpieczne jak porody szpitalne, pod warunkiem zapewnienia odpowiednich standardów opieki. Pozytywne doświadczenie porodu ma długofalowy wpływ na zdrowie psychiczne matek i dzieci, sprzyja budowaniu więzi rodzinnych, zmniejsza ryzyko depresji poporodowej oraz wzmacnia poczucie kompetencji rodzicielskich. W Polsce odsetek cięć cesarskich należy do najwyższych w Europie – według danych Narodowego Funduszu Zdrowia przekracza 45%, podczas gdy Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) wskazuje, że optymalny poziom powinien wynosić 10–15%. Zapewnienie kobietom możliwości porodu w spokojnych, bezpiecznych warunkach, zgodnych z fizjologią i pod opieką doświadczonych położnych, może przyczynić się do zmniejszenia liczby interwencji medycznych, w tym niepotrzebnych cesarskich cięć. W Polsce istnieje grupa kobiet i rodzin zainteresowanych alternatywnymi formami opieki okołoporodowej – w tym porodami domowymi oraz porodami w domach narodzin. Dla wielu z nich możliwość wyboru miejsca narodzin dziecka stanowi ważny element poczucia bezpieczeństwa, godności i podmiotowości w procesie porodu. Brak refundacji tych świadczeń sprawia jednak, że część rodzin pozbawiona jest realnego dostępu do tej formy opieki. W związku z powyższym wnoszę o rozpoczęcie prac nad włączeniem porodów domowych oraz porodów w domach narodzin do koszyka świadczeń gwarantowanych NFZ, opracowanie standardów bezpieczeństwa i kwalifikacji dla tej formy opieki położniczej oraz włączenie środowiska położnych, doul, lekarzy i organizacji rodzicielskich w konsultacje dotyczące zmian w polityce okołoporodowej.
    3 833 z 4 000 Podpisy
    Utworzył(a) Anna Cieśla Picture