• W obronie najstarszych drzew - karpackich olbrzymów
    Jako Inicjatywa Dzikie Karpaty wyszukujemy drzewa o wymiarach pomników przyrody w terenie i staramy się uchronić je przed wycinką. Apelujemy do Lasów Państwowych i do opinii publicznej. Składamy formalne pisma i organizujemy protesty. Większość odnalezionych przez nas drzew niestety ginie pod piłami. Wiemy, że społeczeństwo nie zgadza się na takie podejście do przyrody, jakie reprezentują w Puszczy Karpackiej Lasy Państwowe. Stąd pomysł petycji - otrzymywaliśmy sporo sygnałów, że stworzenie takiego dokumentu woli społecznej jest potrzebne. Prowadzone przez nas patrole, wystosowane apele i pisma nie przyniosły znaczących rezultatów. Dlatego zaprosiliśmy na wiosnę ubiegłego roku niezależnego eksperta, znanego arborystę, dr inż. Piotra Tyszko-Chmielowca, który analizował konkretne drzewa pomnikowe przeznaczone przez nadleśnictwa do wycięcia. Jednoznacznie zakwestionował decyzje leśników i podkreślił szkodliwość takiego postępowania. Pół roku temu, po eksperckich wizjach terenowych, publicznie zwróciliśmy się w kwestii drzew pomnikowych do Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie: 1. Odnosząc się do zarządzenia na temat drzew o wymiarach pomnikowych, apelujemy o to, by w przypadku konieczności obalenia któregoś z nich, pozostawić je do naturalnego rozkładu w lesie. Martwe drzewo jest domem dla wielu gatunków zwierząt, roślin i grzybów. 2. Wnosimy o wnikliwe rozważenie zasad wyznaczania takich cennych okazów, tak by możliwie najwięcej drzew pomnikowych pozostało w lesie i by nie było takich błędów w ich wyznaczaniu, na jakie zwrócił uwagę ekspert. Prosimy o przedstawienie tych szczegółowych wytycznych do wiadomości publicznej. 3. Postulujemy ujednolicenie sposobu oznaczania drzew w lesie, tak by również przedstawiciele strony społecznej w łatwy sposób mogli zrozumieć, co oznaczają kropki, krzyżyki czy litery malowane na korze. Odpowiedzi nie otrzymaliśmy, natomiast dane o środowisku potwierdzają zintensyfikowane wycinanie największych drzew. Tylko w 2023 roku Nadleśnictwo Krasiczyn planuję wycinkę 262 drzew o wymiarach pomnikowych, Baligród - 103 drzewa, Lutowiska - 56 drzew, Bircza - 55 drzew, Stuposiany - 23 drzewa... Co roku pod piłami znikają setki, a może nawet tysiące takich drzew. Naturalnym, górskim lasom charakteru nadają właśnie stare drzewa. Podczas ich wycinania uszkadza się sąsiednie drzewa i przede wszystkim zmienia się cechy właściwe dla siedliska. Wpływa to na gatunki chronione, przedmioty ochrony w ramach sieci Natura 2000, retencję wody, erozję i klimat. Zrywka wielkich pni bezpowrotnie niszczy ściółkę i wierzchnią warstwę gleby, a powstające w wyniku ściągania kłód rowy zrywkowe odprowadzają szybko wody opadowe, zwiększając ryzyko powodzi błyskawicznych i pogłębiając suszę. Taka strata to nie tylko upadek tego jednego, wielkiego i sędziwego organizmu, ale zniszczenie całej sieci powiązań i możliwości, jakie stwarza żyjąc i umierając w swoim miejscu. Starych drzew się nie wycina. Robione to jest w imię źle pojętego, archaicznego i rolniczego podejścia do lasu. Drzewa, o które tu się upominamy, są położone w leśnych ostępach, mało kto je widział, a huk upadających olbrzymów dobiega co najwyżej do małych wiosek. Tak więc ta rzeź odbywa się po cichu i według wykonawców - zgodnie z prawem. My tak nie uważamy, bo łamane jest polskie prawo, prawo wspólnotowe (dyrektywa siedliskowa), a także wewnętrzne zarządzenia Lasów Państwowych. Uważamy też, że to moralne bezprawie, a nawet ekobójstwo. Czy są inne, poza ekonomicznymi, uzasadnienia dla likwidacji największych drzew? Możliwe, że w bardzo nielicznych przypadkach tak. Niektóre podkarpackie nadleśnictwa usuwają pojedyncze sztuki (Cisna), inne - setki drzew (Krasiczyn, Lutowiska, Baligród). Mimo że zarządzają podobnymi lasami. Ta dysproporcja jasno wskazuje, że to nie konieczność, a antyprzyrodnicze podejście niektórych nadleśnictw decyduje o intensywnym wycinaniu drzew o wymiarach pomnikowych. Podpisując petycję deklarujesz, że jesteś przeciw masowemu pozyskiwaniu drzew spełniających wymiarowe kryteria uznania za pomnik przyrody określone w załączniku do Rozporządzenia Ministra Środowiska z dnia 4 grudnia 2017r. w sprawie kryteriów uznawania tworów przyrody żywej i nieożywionej za pomniki przyrody na terenie zarządzanym przez Nadleśnictwo Krasiczyn, a także pozostałych karpackich nadleśnictw.
    22 974 z 25 000 Podpisy
    Utworzył(a) Inicjatywa Dzikie Karpaty Picture
  • Apel o odwołanie Przemysława Dacy z Instytutu Ochrony Środowiska
    Pani Minister Klimatu - czy to przypadek, że pan Daca, będący szefem pani męża w Wodach Polskich, teraz znajduje zatrudnienie w podległej Pani instytucji? Panie Premierze - co warte są Pana słowa i decyzje, skoro skutkują tym, że człowiek ignorujący i negujący katastrofę ekologiczną w Odrze, będzie się teraz zajmował katastrofą klimatyczną? Jak bardzo trzeba być pozbawionym elementarnej moralności i etyki, żeby pozwolić na coś takiego? Czy Państwu poważają jeszcze jakiekolwiek wartości stojące u podstaw polskiej racji stanu i demokracji? W normalnie funkcjonującym, demokratycznym kraju, taki człowiek jak pan Daca nie miałby ani prawa, ani szans na pojawienie się na jakimkolwiek stanowisku w administracji publicznej! Apeluję do państwa o natychmiastowe odwołanie pana Przemysława Dacy ze stanowiska wicedyrektora ds. zmiany klimatu w Instytucie Ochrony Środowiska. Piastowanie tego stanowiska urąga polskiej racji stanu, moralności, demokracji i zasadom przyzwoitości.
    6 668 z 7 000 Podpisy
    Utworzył(a) Daniel Petryczkiewicz
  • Niech Poznań świeci, ale przykładem!
    1. Trzeba oszczędzać, ale z głową Istnieje ryzyko, że cięcia zużycia energii przez Poznań będą miały dla nas bolesne konsekwencje. Przejście szkół na naukę zdalną czy dalszy wzrost kosztów życia to czarne, ale niestety możliwe scenariusze. Wywołany przez Rosję kryzys energetyczny sprawia, że oszczędności są konieczne. Można ich jednak szukać choćby w ponoszonych przez miasto wydatkach na oświetlenie zabytków, pomników, kościołów. Decyzje o wyłączeniu takich iluminacji podjęły już miasta partnerskie Poznania: Hanower, Rennes. To oszczędności, na których nie ucierpią najsłabsi: dzieci w wieku szkolnym czy najubożsi. 2. Niegospodarność — to nie po poznańsku Twój podpis to także głos za większą gospodarnością — poznańskim porzundkiem. Miasto samo nie wie, ile pieniędzy wydaje na oświetlenie prywatnych budynków czy pomników. Zapewne są w twojej okolicy miejsca, gdzie lampy świecą bez sensu. We własnych domach gasimy światła tam, gdzie nie są potrzebne. Niestety, miasto tego nie robi, bo nie wie nawet, gdzie są zapalone ani ile za nie płaci. Wezwijmy władze, by przyjrzały się kwestii miejskiego oświetlenia. Taka analiza rzuci więcej światła na kwestię marnotrawienia prądu. Bez informacji o skali problemu nie jest możliwe zaplanowanie ani wdrożenie konkretnych działań oszczędnościowych. 3. Mniej światła to więcej korzyści dla naszego zdrowia, środowiska i klimatu Przyrodnicy od dawna ostrzegają przed problemem zanieczyszczenia światłem. Życie w ciągłej jasności może powodować problemy ze snem, jest niekorzystne dla roślin i zwierząt. Musimy także pamiętać, że do wytwarzania energii elektrycznej zasilającej oświetlenie używa się w Polsce przede wszystkim węgla. A to powoduje ogromne ilości szkodliwych dla klimatu emisji gazów cieplarnianych. Sprawienie, że miasto przyciemni oświetlenie tam, gdzie nie jest ono konieczne będzie nam przynosić korzyści przez cały rok. Z pełną treścią petycji możesz się zapoznać pod adresem https://poland.sci.ngo/wp-content/uploads/sites/8/Petycja.pdf
    15 z 100 Podpisy
    Utworzył(a) Stowarzyszenie "Jeden Świat" Picture
  • NIE! Dla projektu rozbudowy drogi z Gabryelina do Wągrodna i wycinki 147 drzew!
    NIE CHCEMY TRANZYTU PRZEZ GABRYELIN!!! Wzdłuż drogi rosną ponad 100 - letnie dęby, które pamiętają jeszcze czasy, gdy Polska była pod zaborami. Niektóre z nich mają wymiary pomników przyrody lub zbliżają się do wymaganych wymiarów! Przygotowany przez Starostwo Powiatowe w Piasecznie projekt rozbudowy w/w drogi zakłada budowę drogi asfaltowej wraz z niezbędną infrastrukturą. Projektowana droga ma spełniać standardy drogi powiatowej dwujezdniowej. Nowa droga nie jest prowadzona po śladzie istniejącej, dlatego na potrzeby budowy zaplanowano wycinkę niemal 150 drzew. Malowniczy krajobraz wokół traktu zostanie bezpowrotnie zniszczony i zastąpiony asfaltowo - betonową infrastrukturą, która na zawsze go oszpeci. W zaprojektowanym wariancie droga ta stanie się "przelotówką", drogą tranzytową szybkiego ruchu. Realnie nie będzie możliwe uprawianie tutaj turystyki pieszej i rowerowej. W pasie planowanej drogi znalazły się też obiekty kultu religijnego, m.in. zabytkowa przydrożna kapliczka. NIE ZABIERAJMY DZIKIM ZWIERZĘTOM ICH TERENÓW! Projekt nie zawiera rozwiązań minimalizujących wpływ planowanej drogi na wrażliwe ekosystemy. Rozmach inwestycji przeraża, gdyż jest realizowany kosztem ponad 130 dębów oraz kosztem dzikiej przyrody. Projekt nie zawiera też żadnych rozwiązań, które zapobiegłyby fragmentacji siedlisk bytujących tu gatunków zwierząt i zapewniłyby ciągłość istniejącemu korytarzowi ekologicznemu. W projekcie nie przewidziano bezpiecznych przejść dla zwierząt takich jak np. przepusty dla płazów. Projekt rozbudowy drogi jest fatalny i szkodliwy, bo nie uwzględnia wyjątkowych przyrodniczych uwarunkowań tej drogi. Trudno oprzeć się wrażeniu, że przy tworzeniu tego projektu bezrefleksyjnie zastosowano szablon z dużej aglomeracji miejskiej. Oburzenie budzi też fakt, że inwestycja o tak poważnym wpływie na środowisko i życie okolicznych mieszkańców nie została poddana konsultacjom społecznym. Mieszkańcy okolic Gabryelina, Wągrodna, Białego Ługu i Uwielin, lokalne grupy nie miały możliwości wypowiedzenia się na jej temat. Nie miały też żadnego wpływu na kształt przyjętych w projekcie rozwiązań. W efekcie powstał projekt, który odpowiada na potrzeby tylko części tutejszej społeczności. Jeśli droga zostanie rozbudowana w/g projektu, ci mieszkańcy, którzy cenią tutejszą przyrodę i zamieszkali tu dla ciszy i bliskości pól i lasów, będą musieli zaakceptować bliskość szerokiego asfaltu, przypominającego pas startowy. Podczas prac nad tym projektem nie uwzględniono interesów dzikich zwierząt, dla których ta okolica jest domem. TO MIEJSCE ZASŁUGUJE NA DUŻO LEPSZY PROJEKT DROGI!!! TO NASZ LOKALNY SKARB, KTÓRY TRZEBA POTRAKTOWAĆ WYJĄTKOWO, A NIE SZABLONOWO!!! Oczekujemy zatem, że przygotowany projekt nie zostanie zrealizowany. Aktualny projekt jest przeskalowany, to marnowanie publicznych pieniędzy, zwłaszcza, że w/w droga przebiega przez pola i lasy, a nie tereny zasiedlone. Oczekujemy, że droga nr 2830W uzyska kategorię drogi gminnej, co umożliwi opracowanie nowego projektu, który nie zdewastuje tej okolicy. Oczekujemy wreszcie, że mieszkańcy i lokalne grupy zostaną zaproszeni do pracy nad nowym projektem drogi. Chcemy, by uszanował on wyjątkowy kontekst przyrodniczy tego miejsca! Grupa Chrońmy Rekreacyjne Serce Gabryelina
    222 z 300 Podpisy
    Utworzył(a) Chrońmy Rekreacyjne Serce Gabryelina
  • Petycja o zakaz fajerwerków w Szklarskiej Porębie
    Panika to opowieść o utracie równowagi. Ze strachu wywołanego hukiem sylwestrowych fajerwerków serce zwierząt przyśpiesza, instynkt zmusza do ucieczki. Dla wielu domowych i dzikich zwierząt to stres, ekstremalne cierpienie, dla niektórych wyrok śmierci. W popłochu spowodowanym hukiem, dzikie zwierzęta opuszczają gniazda, legowiska, nory, niekiedy swoje partnerki, partnerów, dzieci i nie znajdują drogi powrotnej. Spłoszone uderzają o drzewa, szyby, ogrodzenia, ściany, szamoczą się, byle przetrwać hałas, rozbłyski światła w nocy, która miała przynieść odpoczynek. Karkonoski Park Narodowy zamieszkany jest przez liczne zwierzęta. W imię krótkotrwałej rozrywki, z której korzystają wyłącznie ludzie, życie tracą dzikie zwierzęta. W doświadczeniu pozaludzkich stworzeń fajerwerki są tożsame z wojną. Ale to nie wszystko: Fajerwerki zagrażająca również zdrowiu i życiu ludzi. Wybuchy fajerwerków i petard mogą powodować nieodwracalne uszkodzenia słuchu (z powodu hałasu znacznie przekraczającego normy ujęte w przepisach jako najwyższe dopuszczalne natężenie dźwięków mierzone w decybelach). Hałas wywołuje stany lękowe, niepokój i strach zwłaszcza u osób starszych i schorowanych, które narażone są na kłopoty zdrowotne, gdy petarda wybuchnie w pobliżu. Do tego dochodzi zagrożenie zdrowia osób, które korzystają z fajerwerków. Każdego roku do szpitali trafiają osoby z poparzeniami. Szczególnie narażone są dzieci i młodzież. Wybuchy fajerwerków uwalniają do środowiska wiele toksycznych substancji. Dym oraz szkodliwe pyły po-wybuchowe utrzymują się nad miastami, współtworzą smog i stanowią zagrożenie m.in. dla osób cierpiących na astmę. Fajerwerki zawierają m.in. szkodliwe chlorany i azotany baru, negatywnie wpływają na drogi oddechowe. Fajerwerki odpalane w pobliżu zabudowań stanowią zagrożenie pożarowe okolicznych budynków (według przepisów p/poż odstęp powinien wynosić 100 metrów od miejsca odpalania fajerwerków i obecność koncesjonowanej firmy obsługującej widowisko). Coraz więcej państw i polskich miast odchodzi od tego rodzaju rozrywki na rzecz np. laserowych pokazów światła. Robert Rient - mieszkaniec Szklarskiej Poręby
    230 z 300 Podpisy
    Utworzył(a) Robert Rient
  • TAK dla niskiej zabudowy i zieleni przy Spacerowej
    Mając na względzie harmonijny rozwój miasta prosimy o ponowne rozważenie rodzaju nowej zabudowy na terenie działki nr 5/1 AM 23, obręb Oleśnica. Proponowana zabudowa wielorodzinna, wielorodzinna z usługami i usługowa o wysokości sięgającej 15 metrów jest nieadekwatna do gabarytów i rodzaju zabudowy sąsiedniej. Stanowiłaby funkcjonalny i wizualny dysonans. Wyłączenie zabudowy jednorodzinnej jest niezgodne z naszym odczuciem harmonii i ładu przestrzennego oraz ze Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego. Zachowanie charakteru osiedla będzie możliwe tylko przy przeznaczeniu tej działki na budownictwo jednorodzinne, wolno stojące lub szeregowe, dwukondygnacyjne, o wysokości do 10 metrów. Pozwoli to nowym mieszkańcom realizować wszystkie funkcje mieszkaniowe w obrębie swoich nieruchomości (np. parkowanie samochodów, gromadzenie odpadów) oraz na rekreacyjne korzystanie z ogrodów. Chcemy zielonej Oleśnicy! Chcemy ochronić istniejący teren zielony pomiędzy ul. Spacerową a szkołą przed rozjechaniem przez parkujących tam, z braku innego miejsca, nowych mieszkańców. To nie ten kierunek rozwoju! Konieczne jest zapewnienie minimum 40 % powierzchni biologicznie czynnej w obrębie działki 5/1. Niech to będą domy otoczone ogrodami. Popieramy koncepcję Pana Burmistrza z 2020 r. budowy domów jednorodzinnych w zabudowie szeregowej o wysokości do 10 metrów, taką, jak prezentowana na sesji rady Miasta Oleśnicy (zdjęcie w załączeniu) lub podobną. Cieszymy się, że koncepcja ta spotkała się z uznaniem radnych Rady Miasta Oleśnicy i liczymy, że zostanie wprowadzona w życie. Chcemy zielonej Oleśnicy. Dla wszystkich.
    31 z 100 Podpisy
    Utworzył(a) Małgorzata Lipska
  • NIE dla blokowiska w dolinie rzeki Białej!
    BLOKI NA BAGNIE Na mapach dołączonych do prognozy środowiskowej czytamy, że miejsce, w którym miałoby stanąć blokowisko to dolina rzeczna, która jest lokalnym korytarzem ekologicznym, terenem z wysokim poziomem wód gruntowych, który jest predysponowany do wyłączenia spod zabudowy. To także „teren o niekorzystnych warunkach fizjograficznych do zabudowy”. Kilka lat temu na sąsiedniej działce deweloper wybudował bloki, które udało się przeforsować dzięki taktyce salami slicing i otrzymaniu warunków zabudowy na poszczególne grunty. Od tamtej pory mieszkańcy okolicznych ulic skarżą się na zalewanie piwnic. Problem mają także mieszkańcy wspomnianych bloków, które zostały wybudowane na bagnach. Doświadczyli już zalania garaży, osuwania się gruntów, odsłonięcia elewacji i pękania ścian. Co wobec tego może się wydarzyć, gdy obok powstanie nowa, znacznie intensywniejsza zabudowa, która uszczelni grunt i zatrzyma retencję? CHRONIONE GATUNKI Ponadto, na obszarze objętym planem znajdują się siedliska ropuchy szarej Bufo bufo, która jest objęta częściową ochroną gatunkową, a w bezpośrednim sąsiedztwie inne płazy, jak żaba moczarowa, która jest objęta ścisłą ochroną gatunkową. „Przypadkowo” ich siedliska znajdują się tuż przy granicy obszaru obejmującego plan. ZANIECZYSZCZONE POWIETRZE Co więcej, urzędnicy sami przyznają w prognozie, że rozbudowa osiedla mieszkaniowego w dolinie rzecznej wpłynie na zmniejszenie obszaru napowietrzającego Białystok. Spotęguje to problem ze smogiem, do którego przyczyni się także znacznie zwiększony ruch samochodowy. Według obliczeń planistów, nowe bloki mogłoby zamieszkać ponad 4,5 tysiąca osób, kiedy obecnie całe osiedle Dojlidy liczy około 3 tysiące mieszkańców. Wbrew logice i tendencji rozwoju zielonych miast, które są odpowiedzią na zmiany klimatyczne, w Białymstoku próbuje się przeforsować plan zagospodarowania, który jest spełnieniem marzeń deweloperów. Nie uwzględnia się potrzeb mieszkańców Białegostoku, a samo miasto obiera kierunek urbanistyczny, który w 2022 roku jest szokujący. Chcemy zielonego miasta, z odpowiednią retencją i przemyślaną architekturą!
    2 196 z 3 000 Podpisy
    Utworzył(a) Ręce precz od Dojlid Picture
  • W obronie Lasu Miejskiego
    Ten las nie należy do Nadleśniczego, ani nawet do Lasów Państwowych. TEN LAS JEST NASZ!
    758 z 800 Podpisy
    Utworzył(a) Inicjatywa Las Miejski
  • Animal Patrol dla Szczecina!
    Szczecin jest trzecim pod względem zajmowanej powierzchni miastem w kraju, które wciąż zwiększa powierzchnię terenów zurbanizowanych, anektując kolejne tereny otwarte będące siedliskami dzikich zwierząt lub miejscami ich żerowania. Zagęszcza się sieć dróg co naraża coraz więcej zwierząt na kolizje z pojazdami. Jednocześnie, miasto posiada największe w Polsce lasy miejskie, trzynaście uroczysk leśnych, a także mniejsze, rozproszone tereny leśne. W obrębie oraz w najbliższym sąsiedztwie miasta znajdują się nie tylko lasy, ale także duża sieć wodna oraz obszary podmokłe i zabagnione. Te warunki w oczywisty sposób wpływają na liczbę zwierząt, które z różnych powodów trafiają na teren miasta i wymagają interwencji oraz opieki. Obecny system reagowania i niesienia pomocy jest rozproszony, realizowany głównie przez fundacje, stowarzyszenia czy osoby prywatne. Organizacje alarmują, że interwencji jest bardzo dużo i zdecydowanie przydałoby się wsparcie choćby w zakresie podejmowania interwencji. To w instytucji takiej jak Animal Patrol dostrzegamy rozwiązanie. Animal Patrol byłby organizacją pierwszego kontaktu. W innych miastach jednostki takie zajmują się między innymi zgłoszeniami dotyczącymi zwierząt błąkających się bez opieki, ratowaniem zwierząt poszkodowanych w wypadkach, przeprowadzaniem kontroli dobrostanu zwierząt, zajmują się też interwencjami związanymi z zaniedbywaniem i znęcaniem się nad zwierzętami. Są to jednostki dysponujące odpowiednim sprzętem niezbędnym do realizacji interwencji z udziałem zwierząt. Animal Patrol, jako sekcja Straży Miejskiej został powołany już w takich miastach jak Warszawa, Łódź, Gdańsk czy Wrocław. Jest to model rekomendowany przez Najwyższą Izbę Kontroli i ma szerokie poparcie społeczne. Apelujemy do Prezydenta Krzystka o pozytywne rozpatrzenie naszej propozycji i przystąpienie do szerokich konsultacji w celu powołania jednostki Animal Patrol.
    715 z 800 Podpisy
    Utworzył(a) Sebastian Bednarski Picture
  • Nie okradajcie nas z drzew!
    Mieszkamy w wyjątkowym miejscu, które jest jedną z najbardziej zielonych dzielnic Warszawy. Niestety wycinka 559 drzew, w tym tylko 12 chorych (!), zamieni dużą część Dolnego Mokotowa w betonową pustynię, pozbawioną latem cienia i pełną hałasu. To przełoży się zarówno na jakość naszego życia, jak też wartość nieruchomości. Oszacowane przez specjalistów straty, jakie ponosimy z racji wycinki i utraty drzew to 15 mln zł. Uważamy, że ekologiczna inwestycja, jaką w zamierzeniu jest Tramwaj do Wilanowa, nie powinna wiązać się z masową dewastacją zieleni, zarówno 559 drzew, jak i ok. 6000 m2 krzewów. Potrzebujemy natychmiastowej korekty niewłaściwego planu inwestycji w taki sposób, żeby zachować drzewa i krzewy, a równocześnie móc korzystać z tramwaju. Ufamy, że te dwie sprawy się nie wykluczają.
    2 250 z 3 000 Podpisy
    Utworzył(a) Yga Kostrzewa
  • Ratujmy Rabę
    Raba to jeden z najpiękniejszych dopływów Wisły. Kiedyś krystalicznie czysta pełna pstrągów i lipieni, które trafiały na królewski stół. Dziś umiera na naszych oczach. Nielegalne zrzuty ścieków oraz Zbiornik w Dobczycach, z którego również spływają zanieczyszczenia, powodują, że bujne kiedyś życie Raby ginie. Znikają pstrągi i lipienie, a w ich miejsce pojawiają się organizmy bardziej charakterystyczne dla ścieków niż dla czystej górskiej rzeki. Wszystkie te problemy można rozwiązać. Potrzeba do tego woli i chęci urzędników. Niestety brakuje ich w Regionalnym Zarządzie Gospodarki Wodnej w Krakowie. Jedyną odpowiedź, jaką ciągle słyszymy od urzędników to, że się nie da się nic zrobić lub że tak jak na Odrze przyczyny umierania rzeki są naturalne. Ale My nie zgadzamy się, aby Raba podzieliła los Odry. Nie chcemy podejmować działań naprawczych, kiedy będzie już za późno. Nie chcemy widzieć, jak Rabą będą płynąć setki martwych ryb. Dlatego żądamy od Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie w osobie Prezesa Krzysztofa Wosia podjęcia działań w celu ochrony Raby. Liczymy na Wasze wsparcie i na Wasze podpisy! Pamiętajcie, nie robimy tego tylko dla siebie. Robimy to dla tych, którzy będą tu żyć po nas. To dziś od naszych działań zależy, jaki będzie świat naszych dzieci i wnuków. Wspierający Petycję: WWF Polska Zarząd Główny PZW Monika Falej Posłanka na Sejm RP
    1 246 z 2 000 Podpisy
    Utworzył(a) Bogdan Wziątek
  • Czyste Mazury – fundusz dedykowany instalacji stacji odbioru nieczystości w mazurskich portach
    Każdego roku po szlaku Wielkich Jezior Mazurskich pływa kilkanaście tysięcy jachtów i dziesiątki tysięcy żeglarzy. Z roku na rok przybywa jednostek, a popularność mazurskiego szlaku wzrasta zarówno w Polsce, jak i za granicą. Niestety, główne zagrożenia, jakie niesie rozwój turystyki żeglarskiej, pozostają nierozwiązane – ścieki z mazurskich jachtów wciąż zrzucane są do jezior. Tysiące jachtów na Mazurach wyposażonych jest w toalety morskie, najwygodniejsze w użytkowaniu i potencjalnie najmniej uciążliwe dla środowiska. Tymczasem na Szlaku Wielkich Jezior Mazurskich istnieją zaledwie 22 urządzenia odsysające ścieki z wbudowanych jachtowych zbiorników. To zbyt mało, by obsłużyć rosnące zapotrzebowanie. Dlatego każdego dnia znaczna ilość nieczystości wypływa z jachtów prosto do mazurskich jezior. Chociaż proceder ten jest nielegalny, wobec braku infrastruktury oraz efektywnej kontroli nad egzekwowaniem istniejących przepisów stanowi coraz większe zagrożenie dla środowiska naturalnego Wielkich Jezior Mazurskich. Wraz z nieczystościami, do jezior trafiają związki biogenne, które przyczyniają się do eutrofizacji wód. Wspomagają one intensywność fotosyntezy, co przyczynia się do wzrostu roślin oraz glonów (fitoplanktonu). Wzrost ilości fitoplanktonu skutkuje spadkiem przezroczystość wody. Przez to roślinność naczyniowa nie występuje w głębszych częściach zbiorników wodnych. Brak roślinności oznacza mniejszą dostępność tlenu, powstającego w wyniku fotosyntezy. Tymczasem na dno zbiorników wodnych opadają martwe szczątki organiczne (np. komórki fitoplanktonu), a w procesie ich rozkładu zużywany jest tlen rozpuszczony w wodzie. Efektem są deficyty tlenu, śnięcie ryb oraz zanikanie wielu gatunków zwierząt. O problemie trafiających do jezior nieczystości mówi się od lat. W 2009 roku problem opisało WWF Polska. Od 2011 roku na Mazurach otwierane są Ekomariny wyposażone w odpowiednie urządzenia. Artykuły na ten temat rozpowszechniała Polska Agencja Prasowa, Wirtualna Polska, Polskie Radio, Wyborcza, TVN. Oprócz prowadzonych przez PAP akcji rozpowszechniających, brak jest jakichkolwiek konkretnych, strukturalnych działań w zakresie rozwiązania istniejącego problemu. Problem dostrzeżony został w projekcie Strategii Rozwoju Obszaru Funkcjonalnego „Wielkie Jeziora Mazurskie 2030”, który jednak nie został jeszcze przyjęty. Mogą minąć lata, nim projekt strategii przekuje się na realne działania. Tymczasem cały czas zbliżamy się do punktu krytycznego, po przekroczeniu którego środowisko Warmii i Mazur samo się już nie uzdrowi – potrzebne będą plany rekultywacji jezior, by przywrócić to, co w tej chwili mamy jeszcze na wyciągnięcie ręki. Uważamy, że najwyższy czas podjąć realne działania w kierunku rozwiązania problemu ścieków trafiających do mazurskich jezior z jachtowych toalet – zarówno na gruncie infrastrukturalnym, jak i prawnym. Należy czym prędzej stworzyć dedykowany fundusz na budowę i utrzymanie stacji odbioru nieczystości w portach – zarówno prywatnych, jak i publicznych. Fundusz ten pozwoli portom na instalację odsysarek bez ponoszenia ryzyka biznesowego. Przyczyni się do zagęszczenia istniejącej sieci odsysarek na cały szlak Wielkich Jezior Mazurskich oraz obniżenia kosztów ich eksploatacji. W rezultacie będzie kamieniem milowym na drodze do wyeliminowania problemu spuszczanych do jeziora nieczystości. Inaczej niż w przypadku katastrofy ekologicznej na Odrze, mamy jeszcze możliwość przeciwdziałać tragedii, zamiast niwelować jej skutki. Instytucje, do których kierujemy tę petycję, są władne walnie przyczynić się do poprawy istniejącej sytuacji i uratowania środowiska naturalnego na Szlaku Wielkich Jezior Mazurskich.
    88 z 100 Podpisy
    Utworzył(a) Mateusz Hoffmann