• Nie okradajcie nas z drzew!
    Mieszkamy w wyjątkowym miejscu, które jest jedną z najbardziej zielonych dzielnic Warszawy. Niestety wycinka 559 drzew, w tym tylko 12 chorych (!), zamieni dużą część Dolnego Mokotowa w betonową pustynię, pozbawioną latem cienia i pełną hałasu. To przełoży się zarówno na jakość naszego życia, jak też wartość nieruchomości. Oszacowane przez specjalistów straty, jakie ponosimy z racji wycinki i utraty drzew to 15 mln zł. Uważamy, że ekologiczna inwestycja, jaką w zamierzeniu jest Tramwaj do Wilanowa, nie powinna wiązać się z masową dewastacją zieleni, zarówno 559 drzew, jak i ok. 6000 m2 krzewów. Potrzebujemy natychmiastowej korekty niewłaściwego planu inwestycji w taki sposób, żeby zachować drzewa i krzewy, a równocześnie móc korzystać z tramwaju. Ufamy, że te dwie sprawy się nie wykluczają.
    2 250 z 3 000 Podpisy
    Utworzył(a) Yga Kostrzewa
  • Ratujmy Rabę
    Raba to jeden z najpiękniejszych dopływów Wisły. Kiedyś krystalicznie czysta pełna pstrągów i lipieni, które trafiały na królewski stół. Dziś umiera na naszych oczach. Nielegalne zrzuty ścieków oraz Zbiornik w Dobczycach, z którego również spływają zanieczyszczenia, powodują, że bujne kiedyś życie Raby ginie. Znikają pstrągi i lipienie, a w ich miejsce pojawiają się organizmy bardziej charakterystyczne dla ścieków niż dla czystej górskiej rzeki. Wszystkie te problemy można rozwiązać. Potrzeba do tego woli i chęci urzędników. Niestety brakuje ich w Regionalnym Zarządzie Gospodarki Wodnej w Krakowie. Jedyną odpowiedź, jaką ciągle słyszymy od urzędników to, że się nie da się nic zrobić lub że tak jak na Odrze przyczyny umierania rzeki są naturalne. Ale My nie zgadzamy się, aby Raba podzieliła los Odry. Nie chcemy podejmować działań naprawczych, kiedy będzie już za późno. Nie chcemy widzieć, jak Rabą będą płynąć setki martwych ryb. Dlatego żądamy od Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie w osobie Prezesa Krzysztofa Wosia podjęcia działań w celu ochrony Raby. Liczymy na Wasze wsparcie i na Wasze podpisy! Pamiętajcie, nie robimy tego tylko dla siebie. Robimy to dla tych, którzy będą tu żyć po nas. To dziś od naszych działań zależy, jaki będzie świat naszych dzieci i wnuków. Wspierający Petycję: WWF Polska Zarząd Główny PZW Monika Falej Posłanka na Sejm RP
    1 245 z 2 000 Podpisy
    Utworzył(a) Bogdan Wziątek
  • Czyste Mazury – fundusz dedykowany instalacji stacji odbioru nieczystości w mazurskich portach
    Każdego roku po szlaku Wielkich Jezior Mazurskich pływa kilkanaście tysięcy jachtów i dziesiątki tysięcy żeglarzy. Z roku na rok przybywa jednostek, a popularność mazurskiego szlaku wzrasta zarówno w Polsce, jak i za granicą. Niestety, główne zagrożenia, jakie niesie rozwój turystyki żeglarskiej, pozostają nierozwiązane – ścieki z mazurskich jachtów wciąż zrzucane są do jezior. Tysiące jachtów na Mazurach wyposażonych jest w toalety morskie, najwygodniejsze w użytkowaniu i potencjalnie najmniej uciążliwe dla środowiska. Tymczasem na Szlaku Wielkich Jezior Mazurskich istnieją zaledwie 22 urządzenia odsysające ścieki z wbudowanych jachtowych zbiorników. To zbyt mało, by obsłużyć rosnące zapotrzebowanie. Dlatego każdego dnia znaczna ilość nieczystości wypływa z jachtów prosto do mazurskich jezior. Chociaż proceder ten jest nielegalny, wobec braku infrastruktury oraz efektywnej kontroli nad egzekwowaniem istniejących przepisów stanowi coraz większe zagrożenie dla środowiska naturalnego Wielkich Jezior Mazurskich. Wraz z nieczystościami, do jezior trafiają związki biogenne, które przyczyniają się do eutrofizacji wód. Wspomagają one intensywność fotosyntezy, co przyczynia się do wzrostu roślin oraz glonów (fitoplanktonu). Wzrost ilości fitoplanktonu skutkuje spadkiem przezroczystość wody. Przez to roślinność naczyniowa nie występuje w głębszych częściach zbiorników wodnych. Brak roślinności oznacza mniejszą dostępność tlenu, powstającego w wyniku fotosyntezy. Tymczasem na dno zbiorników wodnych opadają martwe szczątki organiczne (np. komórki fitoplanktonu), a w procesie ich rozkładu zużywany jest tlen rozpuszczony w wodzie. Efektem są deficyty tlenu, śnięcie ryb oraz zanikanie wielu gatunków zwierząt. O problemie trafiających do jezior nieczystości mówi się od lat. W 2009 roku problem opisało WWF Polska. Od 2011 roku na Mazurach otwierane są Ekomariny wyposażone w odpowiednie urządzenia. Artykuły na ten temat rozpowszechniała Polska Agencja Prasowa, Wirtualna Polska, Polskie Radio, Wyborcza, TVN. Oprócz prowadzonych przez PAP akcji rozpowszechniających, brak jest jakichkolwiek konkretnych, strukturalnych działań w zakresie rozwiązania istniejącego problemu. Problem dostrzeżony został w projekcie Strategii Rozwoju Obszaru Funkcjonalnego „Wielkie Jeziora Mazurskie 2030”, który jednak nie został jeszcze przyjęty. Mogą minąć lata, nim projekt strategii przekuje się na realne działania. Tymczasem cały czas zbliżamy się do punktu krytycznego, po przekroczeniu którego środowisko Warmii i Mazur samo się już nie uzdrowi – potrzebne będą plany rekultywacji jezior, by przywrócić to, co w tej chwili mamy jeszcze na wyciągnięcie ręki. Uważamy, że najwyższy czas podjąć realne działania w kierunku rozwiązania problemu ścieków trafiających do mazurskich jezior z jachtowych toalet – zarówno na gruncie infrastrukturalnym, jak i prawnym. Należy czym prędzej stworzyć dedykowany fundusz na budowę i utrzymanie stacji odbioru nieczystości w portach – zarówno prywatnych, jak i publicznych. Fundusz ten pozwoli portom na instalację odsysarek bez ponoszenia ryzyka biznesowego. Przyczyni się do zagęszczenia istniejącej sieci odsysarek na cały szlak Wielkich Jezior Mazurskich oraz obniżenia kosztów ich eksploatacji. W rezultacie będzie kamieniem milowym na drodze do wyeliminowania problemu spuszczanych do jeziora nieczystości. Inaczej niż w przypadku katastrofy ekologicznej na Odrze, mamy jeszcze możliwość przeciwdziałać tragedii, zamiast niwelować jej skutki. Instytucje, do których kierujemy tę petycję, są władne walnie przyczynić się do poprawy istniejącej sytuacji i uratowania środowiska naturalnego na Szlaku Wielkich Jezior Mazurskich.
    88 z 100 Podpisy
    Utworzył(a) Mateusz Hoffmann
  • Oddajcie nam dworzec!
    Konkurs architektoniczny pełni niezwykle istotną funkcję - ma pomóc wyłonić najlepszą koncepcję lub na najlepszy projekt architektoniczny zagospodarowania danego terenu lub danego obiektu. Lata klinczu dotyczącego nowego budynku poznańskiego dworca pozwalają założyć, że taka forma wypowiedzi ekspertek i ekspertów jest po prostu niezbędna. Z tym zdaniem zgadza się Stowarzyszenie Architektów Polskich, które opublikowało list dotyczący planowanego pominięcia konkursu. Pada w nim niezwykle trafne zdanie, że “dzisiejsza forma budynku dworca kolejowego Poznań Główny jest idealnym dowodem na to, do czego prowadzi droga na skróty”. Architekci i architektki przypominają też, że “projekty budynków infrastrukturalnych, jakimi są dworce kolejowe, wymagają dokładnych przygotowań, odpowiedniego programu funkcjonalnego, uwzględnienia złożonych wymagań projektowania uniwersalnego, ale przede wszystkim wizji”. Żadnej z tych cech nie będą miały rozwiązania wypracowane bez dialogu. Uzasadnieniem braku konkursu architektonicznego ma być czas - bez konkursu nowy budynek miałby powstać szybciej. Ale poznański węzeł kolejowy żyje z tzw. chlebakiem już od 2013 roku. W 2019 r. obiecywano, że dworzec powstanie w 2022/2023 roku i dobiegający powoli końca 2022 rok nie wróży spełnienia tej obietnicy. Kolejny rok bez realnego dworca jest wprawdzie uciążliwy, ale dużo bardziej uciążliwe będą lata funkcjonowania z kolejną atrapą dworca, która będzie wynikiem rezygnacji z konkursu i braku wystarczającego udziału ekspertów i ekspertek oraz społeczeństwa.
    749 z 800 Podpisy
    Utworzył(a) Franek Sterczewski Picture
  • Uratujmy drzewa przy Teatrze Polskim!
    Teatr Polski w Bielsku-Białej to jedno z piękniejszych i najbardziej rozpoznawalnych miejsc w naszym mieście. Piękny XIX-wieczny budynek, otoczony jest ogromem zieleni, która upiększa krajobraz miasta oraz daje mieszkańcom cenny w czasie upałów cień. Jego fundament stanowią rosnące wokół drzewa, które od kilku lat stanowią niestety przedmiot walki. Drzewostan znajdując się na terenie kolejowym, od lat zagrożony jest wycinką. Tym razem temat powraca ze zwielokrotnioną siłą – 18 maja 2022 r. PKP PLK S.A. złożyła wniosek do Urzędu Miasta Bielsko-Biała o wydanie decyzji nakazowej na wycinkę 292 szt. drzew (!) usytuowanych przy linii kolejowej nr 139 w Bielsku-Białej. To drzewa w samym sercu miasta, które każdy i każda z nas mija w drodze do pracy, szkoły, załatwienia codziennych spraw. W trosce o miejską zieleń, krajobraz, oraz gotowość miasta do wyzwań związanych z ocieplającym się klimatem na tą wycinkę nie możemy jako obywatele i obywatelki wyrazić zgody. Chcemy, by PKP S.A. wspólnie z miastem wzięło odpowiedzialność za utrzymanie jak największej części drzewostanu. Troska o bezpieczeństwo infrastruktury kolejowej nie usprawiedliwia bowiem wycinki tak ogromnej liczby cennych drzew. W petycji, którą składamy zarówno do spółki, jak i miasta, domagamy się m in.: - tam, gdzie to zasadne, ustanowienia pomników przyrody - przeanalizowania opinii ekspertów i przeprowadzenia dodatkowych badań - skorygowania koron i usunięcia martwych konarów - wzięcia na siebie współodpowiedzialności cywilnej i karnej przez Gminę Bielsko-Biała oraz PKP PLK celem zachowania jak największej liczby drzew Zachęcamy do wsparcia naszej petycji, oraz aktywnego śledzenia sprawy. Razem powstrzymamy wycinkę! Zarząd Okręgu Partii Lewica Razem Okręg Podbeskidzie Adam Konieczny Agnieszka Lamek-Kochanowska Janek Gębala Magdalena Madzia Mateusz Merta
    685 z 800 Podpisy
    Utworzył(a) Mateusz Merta Picture
  • Odra jako osoba prawna
    Eksploatacja Odry trwa od dekad. Druga największa rzeka w Polsce jest systematycznie uśmiercana i traktowana przez zakłady przemysłowe, firmy i instytucje jak ściek, a nie żywy organizm, którym jest. Doprowadziło to do katastrofy ekologicznej. Podczas katastrofy z 2022 roku wywołanej przez człowieka zginęło 3 miliony trzysta tysięcy ryb, 65 milionów małży, 147 milionów ślimaków oraz miliony innych stworzeń. Wagę martwych ciał oszacowano na 1 milion 650 tysięcy ton. Sens powyższego zdania jest nie tylko brutalną opowieścią o kondycji współczesnego świata naturalnego, ale również poszukiwaniem znaczenia pojedynczej istoty: suma, raka, żaby, ślimaka, ważki, tataraku, a w końcu człowieka, który ma zdolność zabieranie głosu w imieniu istot pozaludzkich. Jako ludzie jesteśmy w sposób bezpośredni zależni od dostępu do czystej wody oraz zdrowych, silnych rzek, takich jak Odra. Ta jest domem w sensie dosłownym dla niezliczonej ilości zwierząt wodnych, latających, mieszkających w glebie, ale również roślin. Nie podlega dyskusji, że Odra jest żywym organizmem zapewniającym przetrwanie tysiącom innych organizmów. Aby rzeka przeżyła, potrzebuje ochrony prawnej. Aby człowiek przeżył potrzebuje czystych rzek. Osobowość prawną posiada Magpie w Kanadzie, dorzecze rzeki Atrato w Kolumbii, Whanganui w Nowej Zelandii. Nikogo nie dziwi, że korporacje i firmy mogą posiadać osobowość prawną, tym bardziej zasadne jest nadanie osobowości prawnej realnemu podmiotowi, żywemu organizmowi, jakim jest rzeka. Nadanie Odrze osobowości prawnej oznacza, że zyskałaby zdolność sądową, a zatem mogłaby stać się stroną postępowania. Obecnie Odra nie posiada swojej reprezentacji, nikt nie może zająć stanowiska w jej sprawie, i nikt nie może podjąć się jej obrony, a ona sama jest przedmiotem analiz, a nie podmiotem. Prowadzi to do nadmiernej eksploatacji, przyzwolenia na wypuszczanie toksyn i ścieków, i dalszego uśmiercanie Odry, która należy do samej siebie i nas wszystkich, w równym stopniu. PROSZĘ - podpisz petycję i UDOSTĘPNIJ. Dziękuję!
    14 493 z 15 000 Podpisy
    Utworzył(a) Robert Rient
  • Kolej na Chojnice!
    Jak najwygodniej dojechać z Chojnic do Gdańska i z powrotem? Samochodem. Chyba, że uda się złapać jeden z dwóch pociągów które dziennie odjeżdżają w którymś z kierunków. Ale czy taki stan rzeczy nam odpowiada? Poniżej przedstawiamy treść listu do Polskich Kolei Państwowych: Szanowni Państwo! Połączenia kolejowe z aglomeracji trójmiejskiej pozwalają mieszkańcom i mieszkankom wielu mniejszych miejscowości stosunkowo szybko i sprawnie dostać się do stolicy województwa. Nie negując tego faktu, chcemy zwrócić uwagę na opłakany stan kolei na drugim końcu Pomorza. Chojnice, miasto powiatowe na południu województwa pomorskiego i jedno z większych miast w tymże województwie zostało przez polską kolej zapomniane - dojazd do Trójmiasta dla mieszkańców i mieszkanek Chojnic stanowi wyzwanie. Dziś z Chojnic do Gdańska odjeżdżają bezpośrednie pociągi 2 razy w ciągu dnia, w drugą stronę sytuacja wygląda bardzo podobnie. Alternatywą dla tych bezpośrednich połączeń są połączenia z przesiadką w Tczewie bądź Kościerzynie - taka podróż nie jest dla mieszkańców i mieszkanek Chojnic ani komfortowa, ani w żaden sposób nie może konkurować z alternatywą dla osób podróżujących na trasie Gdańsk - Chojnice, którą jest samochód. Tani, efektywny transport publiczny, na którym można polegać, jest bardzo ważny dla całego społeczeństwa. Potrzebuje go starsza pani z sąsiedztwa, która chce pojechać do lekarza specjalisty. Potrzebuje go studentka, wracająca na weekend do domu rodzinnego po zakończeniu zajęć. Potrzebujemy go wszyscy, bo redukuje korki i sprawia, że dojechanie do miasta wojewódzkiego bez samochodu nie graniczy z cudem. Potrzebujemy go przede wszystkim dlatego, że uwalnia nas od bycia uzależnionym od samochodu. Szanowni Państwo, dziś do Chojnic z Trójmiasta jeździ jeden pociąg PKP - TLK 58110 BORY TUCHOLSKIE. Odjeżdża on z Gdyni Główniej o godzinie 8:13, z Gdańska Głównego zabiera pasażerów o godzinie 8:39 i przyjeżdża do Chojnic o godzinie 10:53, skąd dalej jedzie do Kostrzyna. Z powrotem, z Chojnic zabiera pasażerów o godzinie 18:50, w Gdańsku Głównym zatrzymuje się o 20:56 aby zakończyć kurs w Gdyni Głównej o 21:22. Biorąc pod uwagę, że Chojnice są jednym z większych miast w województwie, sytuacja prezentuje się co najmniej przykro. Mieszkańcy i mieszkanki Chojnic potrzebują poprawy tej sytuacji jak najprędzej to tylko możliwe, dlatego zwracamy się do Państwa z pytaniem - w jakim stopniu zwiększenie częstotliwości przejazdów pociągów na trasie Chojnice - Tczew - Gdańsk - Gdynia jest możliwe? Jakie są ku temu przeszkody? Czy mają Państwo w planach wyeliminowanie tych przeszkód, aby przejazdy na wyżej podanej trasie mogły odbywać się częściej i stanowić realną alternatywę dla samochodu? Podpisz się również pod listem do marszałka województwa pomorskiego! https://naszademokracja.pl/petitions/kolej-na-chojnice
    97 z 100 Podpisy
    Utworzył(a) Konrad Kowalski Picture
  • STOP podwyżkom cen biletów w Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii!
    W dobie rosnących kosztów życia i lawinowego przyrostu osób będących w kryzysie finansowym, podwyżka cen biletów komunikacji publicznej jest działaniem na szkodę społeczną. Pragniemy również nadmienić, że to nie pierwsza taka podwyżka w tym roku. W kwietniu br. znacząco podniesiono ceny biletów metropolitalnych – długookresowych biletów łączonych z koleją. Nie zgadzamy się na kolejne obciążenia dla mieszkańców i mieszkanek Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii. System komunikacji publicznej, którego ZTM jest organizatorem, jest wykorzystywany przez nas, by dojeżdżać do pracy, do lekarza, na uczelnię oraz innych fundamentalnych potrzeb życiowych. Zwiększenie kwoty wydawanej na transport będzie ogromnym ciosem dla portfeli rzeszy mieszkańców i mieszkanek aglomeracji. Transport, co wynika wprost z Ustawy z dnia 8 marca 1990 roku o samorządzie gminnym (Dz. U. 1990 Nr 16 poz. 95), jest naszym prawem, a nie towarem. Podwyżka cen biletów jednorazowych, a także kar za ich brak, w żaden sposób nie zrekompensuje braków w ZTMowej kasie. Inflacja, wysokie ceny paliwa i wzrost kosztów obsługi transportu są jedynie wymówką, by zwiększyć ceny w myśl zasady, że produkt jest tyle wart, ile konsumenci są w stanie za niego zapłacić. Nie godzimy się na takie podejście. Pragniemy również zauważyć, że tego typu działania są skrajnie szkodliwe, nieracjonalne i nieodpowiedzialne w dobie kryzysu klimatycznego i środowiskowego, który jest spowodowany spalaniem paliw kopalnych, także w silnikach samochodów osobowych. W jaki sposób mamy przekonać ludzi do przesiadki z transportu indywidualnego na zbiorowy, gdy koszty podróży są (lub będą) porównywalne? Podwyżki cen biletów uderzą w tych, którzy w najmniejszym stopniu przyczyniają się do wyżej wzmiankowanych kryzysów. Bez dobrze zorganizowanej, inkluzywnej i dostępnej zrównoważonej mobilności trudno będzie nam radzić sobie z mitygacją i adaptacją do zmian klimatycznych. Podwyżki cen biletów to krok wstecz. Rozumiemy, że potrzebne jest zwiększenie nakładów na komunikację metropolitalną, jednak nie chcemy, by odbywało się to naszym kosztem. Same wpływy z biletów pokrywają mniej niż ⅓ kosztów organizacji transportu. Gminy płacące składki na ZTM mają szereg możliwości pozyskania dodatkowych funduszy tak, by możliwa była dobra organizacja transportu publicznego bez podnoszenia cen biletów. Wielu niezależnych ekspertów wskazuje, że najbardziej efektywną metodą finansowania komunikacji zbiorowej jest skorelowanie jej budżetu z odpowiednio dobranymi opłatami za parkowanie dla indywidualnego ruchu samochodowego czy dodatkowe podatki dla najbardziej emisyjnych pojazdów. Należy wyjść poza schemat przerzucania kosztów na pasażerów oraz pasażerki i poszukać bardziej racjonalnego rozwiązania. W przeciwnym razie czynione starania, które mają na celu przyciągnięcie pasażerów do ZTM, spełzną na niczym. Jeszcze raz gorąco apelujemy o porzucenie pomysłu podwyżki cen biletów jednorazowych i znalezienie innych form finansowania. Jeśli do tego czasu plan podwyżki cen biletów nie zostanie wstrzymany, powtórzymy swój postulat podczas zgromadzenia publicznego, które odbędzie się w poniedziałek 22 sierpnia 2022 r. o godz. 14.30 pod siedzibą Zarządu Transportu Metropolitalnego przy ul. Barbary 21 a w Katowicach. Z poważaniem, mieszkańcy i mieszkanki GZM oraz Śląski Ruch Klimatyczny
    461 z 500 Podpisy
    Utworzył(a) Śląski Ruch Klimatyczny Picture
  • Apel o powołanie sejmowej komisji śledczej ds. ekobójstwa na Odrze
    Winni zatrucia ekosystemu Odry oraz zaniechań, zrzucania odpowiedzialności, bagatelizowania zagrożenia, manipulowania faktami, wykorzystywania swojej pozycji władzy do potencjalnego tuszowania przestępstwa - muszą zostać pociągnięci do odpowiedzialności! Na naszych oczach umarła druga największa polska rzeka - Odra. Zginęły miliony zwierząt - w szczególności ryb a także innych organizmów wodnych. To EKOBÓJSTWO. Nie znamy jeszcze bezpośredniego wpływu katastrofy na zdrowie i życie ludzi żyjących w Dolinie Odry, którzy nie zostali w porę ostrzeżeni. Odpowiedzialne służby oraz ich zwierzchnicy, przez ponad tydzień pozostawali bierni, bagatelizując dziejącą się katastrofę. Organizowali pokazowe konferencje prasowe, kokietując rzekomymi kąpielami w rzece i zachęcając do tego mieszkańców. W tym czasie trująca fala dzień po dniu płynęła w dół rzeki, do Bałtyku. Dziś wiemy już, że śmierci części stworzeń wodnych - w tym ryb, można było uniknąć, gdyby zareagowano odpowiednio wcześnie. Ale reakcji nie było. Bierność ta dotyczy także lekceważenia sygnałów napływających od rybaków i lokalnej ludzkości nawet na dwa miesiące przed katastrofą! Mijają tygodnie od pierwszych doniesień o skażeniu, a my wciąż NIE ZNAMY oficjalnych komunikatów w sprawie przyczyn! Ani próbki ani zatrute ciała ryb z początków skażenia nie trafiły do analizy! Doniesienia odpowiedzialnych służb były opóźnione a często ze sobą sprzeczne! Mieszkańcy nie zostali ostrzeżeni albo ostrzeżenia RCB wysłano niemalże pod presją społeczną. Czy tak ma wyglądać zarządzanie kryzysem? Czy to daje poczucie bezpieczeństwa obywatelom i obywatelkom? Czy takie obrazy dają nadzieję, że nie dojdzie do kolejnej takiej katastrofy na jeszcze większą skalę? Niestety, po raz kolejny okazuje się, że służby i administracja Państwowa zupełnie nie stają na wysokości zadania. Gdyby nie zaangażowanie obywateli i obywatelek znad rzeki, a także przyrodników i osób zaangażowanych ekologicznie - istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że katastrofa zostałaby przysłowiowo „spuszczona” w kanał. Dopiero ogromny hałas, podniesiony w social mediach zaalarmował całą Polskę oraz naszych zachodnich sąsiadów. Ochotnicy, wędkarze, straż pożarna, okoliczni mieszkańcy rozpoczęli akcje wyławiania tysięcy ryb z martwej wody - narażając się na potencjalne skutki działania trucizny. TO NIE TAK POWINNO WYGLĄDAĆ! Pod presją społeczną, przejęty premier dymisjonuje prezesa Wód Polskich oraz szefa GDOŚ, wyznacza milionowe nagrody za wskazanie sprawców. Pytanie, co z tymi Panami dalej? Czy odpowiedzą za swoje zaniechania i bagatelizowanie sprawy? Z czyich pieniędzy miałyby być wypłacone nagrody? Z naszych podatków? Konstytucyjnym obowiązkiem władzy jest zapewnienie bezpieczeństwa ekologicznego Polek i Polaków. Jednym z kluczowych elementów tej sprawy jest to, aby punkt po punkcie zrozumieć co nie zadziałało i co zawiodło w systemie administracji państwowej. Apel ten służy także temu, aby obywatelki i obywatele mieli zrealizowane prawo do rozumienia informacji o środowisku. Dlatego właśnie potrzebujemy bardzo pilnie powołać sejmową komisję śledczą do zbadania ekobójstwa w Odrze ale także kompleksowej oceny działań instytucji odpowiedzialnych za wczesne ostrzeganie i reagowanie w sprawach kryzysowych. Potrzebna jest też pilna ocena prawa oraz procesów w zakresie działania odpowiedzialnych i powiązanych ministerstw - środowiska, infrastruktury, spraw wewnętrznych. Działanie sejmowej komisji śledczej nie powinno wykluczać pracy prokuratury ale jej nie zastąpi. Potrzebujemy niezależnej, ponadpartyjnej, opartej na ocenach naukowców i ekspertów oceny tej katastrofy oraz jej przyczyn. Pani Marszałek, pochodzi Pani z Dolnego Śląska. Rodzinny Jawor leży 28 km w linii prostej od Odry. To Pani mała ojczyzna. Pozwoli Pani, aby winni katastrofy i zaniechań chodzili wolno i bezkarnie, a może nawet pełnili dalej ważne funkcje w administracji państwowej? Liczymy, że nie.
    5 648 z 6 000 Podpisy
    Utworzył(a) Daniel Petryczkiewicz
  • Apel o natychmiastowe odwołanie prezesa Wód Polskich
    Od lipca 2022 roku w Odrze, drugiej największej polskiej rzece, znajdowane są setki martwych ryb. W pierwszym tygodniu sierpnia sytuacja wymknęła się spod kontroli, zmieniając się w największą na tej rzece katastrofę ekologiczną. Skażona nieznanymi substancjami rzeka niesie tysiące ton martwych zwierząt: ryb, bobrów, setek niezidentyfikowanych istnień (np. małży), przyrodnicy raportują pierwsze martwe ptaki, w tym bociany. Wody Polskie, znając doskonale sytuację, przez ponad miesiąc nie zrobiły NIC, nawet kiedy sytuacja była alarmowa. Zareagowały lakonicznie dopiero 10 sierpnia 2022 pod gigantycznym naciskiem w mediach społecznościowych. Tym samym decydenci Wód Polskich kierowani przez prezesa Daca narazili życie i zdrowie mieszkańców Doliny Odry, ich dzieci i zwierząt. Są winni ekologicznej hekatombie setek tysięcy rzecznych stworzeń. Nie pozwólmy tego zostawić bezkarnie! Daniel Petryczkiewicz Zwykły obywatel, ambasador rzeki Małej
    21 579 z 25 000 Podpisy
    Utworzył(a) Daniel Petryczkiewicz
  • Uchrońmy od wycinki żyrardowskie lipy
    Dorodne, 50-letnie lipy żyrardowskie niedługo pójdą pod topór, ponieważ władze Żyrardowa „muszą” poszerzyć ulicę o 50 cm, aby utworzyć nowe miejsca parkingowe. Wszystko to za pieniądze z UE przeznaczone na walkę ze smogiem! Z początkiem sierpnia władze miasta rozpoczęły przebudowę ulic Dekerta i Mielczarskiego w Żyrardowie. Kontrowersje dotyczą szczególnie inwestycji na ul. Dekerta. Projekt zakłada poszerzenie jezdni z 5 m do 5,5 m szerokości, zmianę organizacji ruchu na jednokierunkową oraz wyznaczenie na jezdni pasa przeznaczonego do parkowania. Ta niewielka zmiana szerokości jezdni (zaledwie o 0,5 m) poskutkuje rzezią drzew. W efekcie w ulicy Dekerta pod topór pójdzie sześć drzew, które rosną tuż przy krawężniku – nowy krawężnik będzie wypadał dokładnie w połowie ich pnia. Po drugiej stronie zostaną wycięte kolejne dwa drzewa (łącznie osiem drzew na ul. Dekerta). Na ul. Mielczarskiego wycięte ma zostać jedno drzewo. Przeznaczone do wycinki drzewa to ponad 50-letnie, dorodne i zdrowe lipy drobnolistne. Analiza dendrologiczna wskazała, że wszystkie drzewa są w dobrym stanie zdrowotnym! Mają od 116 do 176 cm w obwodzie oraz od 10 do 16 metrów wysokości. Oznacza to, że gdyby nie ręka projektantów w żyrardowskim ratuszu, którzy uznali, że trzeba poszerzyć ulicę o 50 cm, nie byłoby uzasadnienia do wycięcia drzew. 50 cm nowego asfaltu zamiast 50-letnich drzew! Najbardziej szokujące jest zaś to, że wycinka i nowe parkingi są realizowane w ramach projektu, którego celem jest walka ze smogiem. Żyrardów wraz z innymi gminami dostał na projekt „Poprawa jakości powietrza na terenie ZIT WOF poprzez budowę parkingów Parkuj i Jedź” dofinansowanie ze środków unijnych w ramach działania „4.3. Redukcja emisji zanieczyszczeń powietrza”. Nie będzie to żadne Parkuj i Jedź, lecz zwykłe, przyuliczne miejsca parkingowe. Korzystanie z nich bowiem nie będzie wymagało posiadania biletu okresowego PKP. Nie jest planowany żaden sposób sprawdzania, czy z parkingu korzystają osoby dojeżdżające do dworca kolejowego. W okolicach dworca PKP już teraz znajdują się trzy duże parkingi przeznaczone dla dojeżdżających do Warszawy: dwa przed dworcem i jeden za nim, a także sporo miejsc przyulicznych. Również na ul. Dekerta parkuje wiele osób, aby dojść na pociąg, lecz do tej pory drzewa nie były problemem. Wycięcie dużych, zdrowych drzew stanowi ogromną szkodę przyrodniczą. Drzewa rosnąc absorbują z powietrza dwutlenek węgla. Pochłaniają m.in. szkodliwe dla człowieka tlenki azotu i tlenki siarki, a także wychwytują zanieczyszczenia pyłowe. Badania przeprowadzone w Warszawie wskazują, że pojedyncze drzewo przyuliczne pochłania 0,06−0,11 kg zanieczyszczeń rocznie. W projekcie nie ujęto nowych nasadzeń rekompensujących. Nawet gdyby takie się pojawiły, to należy pamiętać, że wartość przyrodnicza i ekologiczna 50-letniego drzewa jest wielokrotnie większa niż kilkuletniego (jeśli chodzi wychwytywanie zanieczyszczeń liczy się powierzchnia liści, której starsze drzewa mają więcej). Koszty przyrodnicze wycięcia drzew są zatem wysokie. Niestety projektanci nie kierowali się chęcią zachowania jak największej liczby drzew. Można było zachować dotychczasowy przekrój ulicy Dekerta, zamiast poszerzać ją o 50 cm. Nowe miejsca postojowe można było zaś zlokalizować na innych nieruchomościach miejskich lub na fragmentach ulic, gdzie nie ma przyulicznej zieleni. W sprawie przebudowy ulic nie odbyły się konsultacje z mieszkańcami. Mieszkańcy o inwestycji dowiedzieli się na kilka dni przed jej rozpoczęciem z lokalnej gazety Życie Żyrardowa, przy czym fakt planowanych wycinek drzew został w niej przemilczany.
    275 z 300 Podpisy
    Utworzył(a) Jan Baran
  • Poprzyj tworzenie rekomendacji rowerowych w Pleszewie
    Udział rowerów w ruchu ulicznym w Pleszewie stanowi tylko 4%, a połowa ofiar wypadków w Pleszewie to piesi i rowerzyści. Z grupą RowerowyPleszew pracujemy nad rekomendacjami dla Arkadiusza Ptaka Burmistrza Miasta i Gminy Pleszew. Dlatego zachęcamy do włączenia się w naszą akcję i poparcia przygotowania rekomendacji dzięki którym będziemy jeździć po bezpiecznych drogach rowerowych. Podpisz apel, by wspólnie uczynić Pleszew gminą przyjazną rowerzystom i rowerzystkom. Kampania "Rowerowy Pleszew" realizowana jest w ramach projektu "Wzmocnienie potencjału aktywistek/aktywistów poprzez naukę kampaniowania online". Projekt realizowany z dotacji programu Aktywni Obywatele – Fundusz Krajowy finansowanego przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię w ramach Funduszy EOG.
    338 z 400 Podpisy
    Utworzył(a) Lucyna Roszak