• STOP dla poradnika "Pasterz serca dziecka"
    W Polsce zakaz bicia dzieci reguluje Ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie oraz Kodeks rodzinny i opiekuńczy. Od 2010 r. zapisany jest w nich, na wniosek Rzecznika Praw Dziecka Marka Michalaka zakaz stosowania jakichkolwiek kar cielesnych wobec dzieci przez osoby wykonujące władzę rodzicielską oraz sprawujące opiekę lub pieczę nad małoletnim!!!! Treści zawarte w poradniku to jawne nakłanianie do popełniania przestępstwa.
    15 427 z 20 000 Podpisy
    Utworzył(a) Agata Kobylińska
  • Solidarnie z sędzią Małgorzatą Kluziak
    To na wymiarze sprawiedliwości obecnie spoczywa ciężar wykonania wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE (TSUE) i będący jego konsekwencją wyrok Sądu Najwyższego. Władza represjonuje odważnych sędziów, którzy słusznie podważają mandat neo-KRS do uczestniczenia w powoływaniu sędziów. Wyrażamy solidarność z sędzią Pawłem Juszczyszynem, Krystianem Markiewiczem, sędziami z Katowic, Szczecina i całej Polski, którzy podejmują kroki w celu przywrócenia praworządności w Polsce. Mamy nadzieję, że nasze, społeczne wsparcie dla konkretnych sędziów da odwagę także innym – nie zostaniecie sami. Owszem, w funkcjonowaniu sądownictwa zdarzają się czasami rzeczy bardzo niepokojące. Sędziowie, tak jak i wszyscy ludzie, są bardzo różni - niektórzy wykazują się niezwykłą odwagą, broniąc naszych praw, ale są też tacy, których wyroki są sprzeczne z fundamentalnym poczuciem sprawiedliwości. Dlatego czas wreszcie zacząć debatę nie o czystkach kadrowych i podporządkowywaniu sądów politykom, a o prawdziwej reformie sądownictwa, dotyczącej usprawniania pracy sądów i przybliżania ich obywatelom i obywatelkom. Absolutną podstawą jakichkolwiek zmian jest jednak poszanowanie niezawisłości sędziów i przestrzeganie orzeczeń TSUE.
    57 z 100 Podpisy
    Utworzył(a) Andrzej Dariusz Woszczyński Picture
  • Ratujmy szpital na Stępińskiej
    Szpital Czerniakowski jest jednym z głównych ośrodków medycznych Warszawy, posiadającym drugi stopień referencyjności. Rocznie szpital udziela około 80 tysięcy świadczeń. Placówka ma kluczowe znaczenie dla mieszkańców Mokotowa - najbardziej zaludnionej dzielnicy Warszawy, w której znaczną część mieszkańców stanowią osoby w podeszłym wieku. Szpitalny Oddział Ratunkowy przy ul. Stępińskiej jest jedynym w tej dzielnicy. Odbywają się tu także dyżury specjalistyczne SOR w zakresie laryngologii i okulistyki. Od wielu lat miasto obiecuje i jednocześnie odsuwa w czasie remont oddziału ratunkowego przy Stępińskiej, który jest niezbędny do jego dalszego funkcjonowania (obecna zgoda Wojewody wygaśnie z końcem bieżącego roku). Do końca 2019 r. Władze Miasta nie przyznały Szpitalowi środków na remont oddziału ratunkowego. Tym samym oddział działać może najdalej do grudnia 2020 r. Aktualnie na Mokotowie i w Śródmieściu działa po jednym oddziale SOR - w ramach Szpitala Czerniakowskiego i na Solcu. Reorganizacja polegająca na przeniesieniu ich do budynku przy ul. Indiry Gandhi oznaczać będzie, że czas dojazdu karetki i transportu pacjentów z Mokotowa, Wilanowa i Śródmieścia drastycznie wzrośnie, co negatywnie wpłynie na możliwość skutecznego udzielenia im pomocy, ocalenia zdrowia oraz życia. W szpitalu przy ulicy Stępińskiej działa 8 oddziałów specjalistycznych, w tym 2 kliniczne - chirurgii ogólnej i otolaryngologiczny oraz Specjalistyczna Przychodnia Przyszpitalna, w skład której wchodzi 12 poradni. Dodatkowo w Szpitalu działa Nocna i Świąteczna Opieka Zdrowotna oraz Zakład Rehabilitacji Dziennej. Na Stępińskiej nowoczesnymi technikami laparoskopowymi operowani są chorzy na raka pacjenci z Centrum Onkologii w Warszawie oraz Wieliszewie. Planowane po połączeniu placówek przeniesienie części oddziałów Szpitala Czerniakowskiego do budynku Szpitala Południowego spowoduje zmniejszenie liczby łóżek oraz sal operacyjnych, którymi dysponują poszczególne oddziały. Szpital Południowy dysponuje bowiem o ¼ mniejszą liczbą miejsc, niż obecnie oferują szpitale Czerniakowski i “na Solcu”. Pacjenci z nowotworami głowy i szyi, schorzeniami neurologicznymi czy też otyłością wielką, którzy obecnie są na wysokim poziomie leczeni przy ul. Stępińskiej, stracą często jedyną szansę na uzyskanie potrzebnej pomocy. Warszawa potrzebuje więcej dobrych szpitali - takich jak Szpital Czerniakowski. Obecnie Szpital Czerniakowski realizuje ryczałt przyznany przez NFZ w ponad 100%. W 2019 roku przychody z NFZ wzrosły o ok. 5 mln zł, do ponad 75 mln zł, co pokazuje, że szpital działa sprawnie i jest kompetentnie zarządzany. Za reorganizacją przemawia więc jedynie możliwość przejęcia wysokiego statusu leczniczego (2. stopnia referencyjności wg NFZ) wypracowanego przez Szpital Czerniakowski przez nowo-otwartą placówkę Szpitala Południowego, który zgodnie z procedurami byłby w stanie wypracować taki status dopiero za kilka lat. Przy interwencyjnym połączeniu dwóch istniejących placówek oraz jednej nowo powstającej zupełnie nielogiczne jest także rozwiązywanie i reorganizowanie akurat tej, która posiada najwyższy z nich poziom referencyjności, sprawnie się rozwija i działa bez zarzutu oraz podporządkowywanie jej placówce o niższym poziomie referencyjności, co do jakości zarządzania i funkcjonowania której jest wiele zarzutów. Działanie takie budzi obawę o dalszą jakość usług medycznych świadczonych zarówno w trakcie reorganizacji, jak i też po niej. Z perspektywy pacjentów i mieszkańców Warszawy, ich zdrowia oraz jakości świadczonych im usług medycznych uruchomienie Szpitala Południowego nie jako autonomicznej placówki, ale kosztem połączenia i przeorganizowania ze szpitalami przy ul. Stępińskiej i ul. Solec, jest propozycją niezwykle szkodliwą. Dlatego apelujemy do Radnych m. st. Warszawy o podjęcie decyzji najlepszej dla mieszkańców miasta oraz pacjentów warszawskich szpitali i odrzucenie uchwały o połączeniu Szpitala Czerniakowskiego ze Szpitalem Południowym i Szpitalem na Solcu.
    3 122 z 4 000 Podpisy
    Utworzył(a) Tomasz Morozgalski
  • W obronie Tomka Kitlińskiego - w obronie wolności słowa
    Poniżej znajduje się List mieszkańców i przyjaciół Lublina wspierających prof. Tomasza Kitlińskiego: List mieszkańców i przyjaciół Lublina wspierających prof. Tomasza Kitlińskiego, naszym zdaniem niesłusznie pozwanego przez byłego wojewodę, posła-elekta pana Przemysława Czarnka. My, niżej podpisani i podpisane, stajemy w obronie wolności słowa, której w naszym przekonaniu prof. Tomasz Kitliński nie nadużył, publikując komentarz na swoim profilu facebookowym. Komentarz dotyczył propozycji odebrania medalu Amicis Universitatis Mariae Curie-Skłodowska przyznanego przez Rektora tejże uczelni panu Przemysławowi Czarnkowi. Profesor Tomasz Kitliński, podobnie jak każdy obywatel Rzeczpospolitej Polskiej, ma czynne i niezbywalne prawo do wyrażania opinii w sposób gwarantowany w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, jak i umowach międzynarodowych stających w obronie wolności wypowiedzi – fundamentu współczesnej demokracji. Przemysław Czarnek może, a nawet powinien, podlegać jako osoba publiczna otwartej krytyce ze względu na prezentowane postawy. Zasłanianie się paragrafem karnym chroniącym organy konstytucyjne jest w naszej opinii daleko idącym nadużyciem. Prezentowane opinie były częścią jego aktywności politycznej i nie mają nic wspólnego ze sprawowanym do niedawna urzędem wojewody. Określenie użyte w kontekście oceny przyznania medalu Wojewodzie Przemysławowi Czarnkowi – tj. „szczyci się nienawiścią do Ukraińców, LGBT czy muzułmanów i redukuje rolę kobiet do reprodukcji” – o które trwa właśnie spór, poparte są wieloma publicznymi wystąpieniami posła-elekta. Jesteśmy przekonani, że atakowanie sądem innych obywateli za ich opinie – opinie, z którą druga strona może i ma prawo się nie zgadzać – za pomocą prokuratury jest wysoce niemoralne, godzi w wolność wypowiedzi i stanowi realne oraz bardzo skuteczne narzędzie do zniewolenia swobodnej wypowiedzi. Pan Przemysław Czarnek jako polityk i obywatel mógł skorzystać z oskarżenia prywatnego, podobnie jak czynią to w podobnych sytuacjach inni politycy. Przyjęta droga oskarżenia z paragrafu podlegającego ściganiu przez Prokuraturę z urzędu jest sposobem na zastraszanie kolejnych krytycznych głosów. W naszej ocenie takie działania stanowią potencjalne, i jak widać niestety realne oraz rzeczywiste, zagrożenie dla swobodnej i niczym nieskrępowanej rzeczową potrzebą wypowiedzi, co wymaga naszego zdecydowanego sprzeciwu. Z wyrazami szacunku, prof. Tomasz Basiuk dr Helena Chmielewska-Szlajfer Sylwia Chutnik prof. Irena Grudzińska-Gross prof. Shireen Hassim Agnieszka Holland dr Mikołaj Iwański prof. Rafał Jakubowicz prof. Maria Janion prof. Jonathan D. Katz prof. Jacek Kochanowski Ewa Majewska Szymon Pietrasiewicz, UMCS Tomasz Pietrasiewicz Elżbieta Podleśna dr hab. Ewa Solska, UMCS Bart Staszewski Kazimiera Szczuka Dota Szymborska prof. Marek Wilczyński Piotr Witek, UMCS Maciej Wodziński, UMCS Aleksandra Zińczuk, UMCS prof. Pierre Zoberman
    129 z 200 Podpisy
    Utworzył(a) Alicja Terlikowska
  • #StopPrześladowaniuSędziów
    Zrealizowanie przez rząd RP powyższych żądań obywatelskich jest niezbędne do przywrócenia praworządności i w pełni demokratycznego państwa Prawa zgodnego z zasadami opisanymi w ustawie zasadniczej Rzeczypospolitej Polskiej oraz traktatach międzynarodowych. Praworządność oraz trójpodział niezależnych od siebie władz opisany w Konstytucji, są niezbędne do zagwarantowania obywatelom wolności i pełni praw, których będą mogli dochodzić w rzetelnych procesach przed niezawisłym, nieupolitycznionym sądem.
    3 553 z 4 000 Podpisy
    Utworzył(a) Joanna Cuper Picture
  • #MuremZaMałgorzatąKluziak
    Niezależne sądy są gwarantem praworządności, bezpieczeństwa obywatela tak przedsiębiorcy jak i dziecka, cudzoziemca, molestowanego, szykanowanego w pracy, niepełnosprawnego przed tyranią władzy. Represje wobec sędziów stosują dyktatorzy, satrapowie, mafiosi. Sędziowie mają własny niezależny samorząd, niezawisłość sędziom gwarantuje nie partia polityczna, tylko Konstytucja. Złamanie niezawisłości sądownictwa doprowadzi w rezultacie do POLEXITU, bo tyrania nie spełnia warunków członkostwa w UE, a to wydaje się być skrywanym celem Jarosława Kaczyńskiego i jego elity władzy.
    5 z 100 Podpisy
    Utworzył(a) Andrzej Krak
  • ✌️ ZRÓBMY W CAŁEJ POLSCE AKCJE SOLIDARNOŚCI Z BIAŁORUSIĄ 20 GRUDNIA! 🇵🇱
    W Białorusi prawdopodobnie nie powtórzy się tak spektakularny scenariusz jak z Krymem i z Donbasem w Ukrainie. Rosja boi się kolejnych sankcji i będzie działać tak, żeby połknąć Białoruś po cichu — dlatego poparcie dla protestujących w obronie własnej niepodległości Białorusinów i Białorusi będzie mniejsze, niż w przypadku Ukrainy 6 lat temu. Od końca 2018 r. Kreml otwarcie naciska na „pogłębianie integracji” z Białorusią, uzależniając dalsze gospodarcze wsparcie dla tego kraju od realizacji zapisów umowy o powstaniu państwa związkowego z 1999 r. Cała białoruska gospodarka zbudowana jest na tanich surowcach z Rosji. W sobotę w Soczi rozmowy prezydentów Rosji i Białorusi w sprawie połączenia obu krajów zakończyły niepowodzeniem. Jak to ujął jeden z białoruskich portali, „to, o czym Putin z Łukaszenką rozmawiali ponad 5 godzin, ujęto w 1-minutowym komunikacie”. Nowy „sojusz” prezydenci obu państw mieli podpisać z pompą 8 grudnia — w 20. rocznicę powstania „Państwa Związkowego Rosji i Białorusi” oraz w 28. rocznicę podpisania umowy o ostatecznym rozpadzie ZSRR. Władimir Putin i Alaksandr Łukaszenka jednak nie dogadali się co do pogłębienia integracji i zapowiedzieli kolejne spotkanie na 20 grudnia w Petersburgu. Mińskowi kończy się 31 grudnia „umowa gazowa”, zgodnie z którą Białoruś pobiera rosyjskie surowce za preferencyjną ceną. Jeśli umowa nie zostanie przedłużona przez Kreml, białoruska gospodarka się rozsypie. Głównym postulatem Mińska jest dostarczanie rosyjskich surowców energetycznych po cenach wewnątrzrosyjskich. Dla Władimira Putina głównym celem jest integracja. Białoruś, jeśli zgodzi się na integrację, uzyska preferencje od Kremla. Ale tych dwóch rzeczy nie da się pogodzić. Ustępstwa Łukaszenki kosztem suwerenności mogą obudzić śpiące dotąd białoruskie społeczeństwo obywatelskie. W sobotę i niedzielę w Mińsku trwały najliczniejsze tzw. „niesankcjonowane przez władze” protesty białoruskiej opozycji przeciwko integracji z Rosją — w podobnych akcjach, które dotąd brutalnie były bite i rozpędzane przez milicję, wzięło udział po ok. 1000 osób. Milicja po raz pierwszy w historii kraju była spokojna wobec „nielegalnych” protestantów. Ci w sobotę rozerwali portret Putina, a w niedzielę przekazali do rosyjskiej ambasady petycję ze sprzeciwem wobec „integracji” z Rosją. Ochroniarz ambasady petycję przyjął. W Białorusi tego jeszcze nie było. Przez dwa dni protestujący chodzili po stolicy gdzie tylko chcieli, wygłaszali przemówienia, mimo że nie mieli zgody na pikietę. Nikt nikogo jednak nie bił i nie wciągał do samochodów policyjnych. Liczni świadkowie mówią, że przełożeni powtarzali milicjantom — „spokojniej, ciszej”. To potwierdza, że brak przemocy ze strony milicji było nakazem odgórnym. Rosyjskie media aktywnie komentują protesty sprzeciwiających się zjednoczeniu z Rosją Białorusinów. Rządowa agencja informacyjna „Regnum” chwaląc Kreml za „pierwszą dużą przewagę strategiczną” określa protestujących Białorusinów mianem „neobanderowców”. Gazeta „Prawda”, dawny organ Komitetu Centralnego KPZR, pisze o „białoruskich radykałach”, którzy chcą powtórki „scenariuszu kijowskiego”. Tytuł redakcji — „Majdan w Białorusi. Nacjonaliści chcieli włamać się do Pałacu Republiki”. Skoro dziś Kreml piętnuje proeuropejskich Białorusinów jako „neobanderowców”, to obawiam się, że działająca w Polsce propaganda rosyjska będzie robiła to samo. Warszawa, Białystok, Wrocław, Kraków — to miasta, które przyjęły tysiące Białorusinów walczących w swoim kraju o demokrację. Polska, obok Ukrainy i Litwy, to ważny kraj dla białoruskiej proeuropejskiej diaspory. Czy nie będzie tak, że pewne media będą próbowały „wyciszyć” głos mieszkających nad Wisłą Białorusinów, systematycznie zarzucając im, że nie rozliczyli się z jakiejś karty z przeszłości? Dlatego ważne jest, żebyśmy w Polsce pokazali Białorusinom, że nie są sami! Zdj.: Radio Swaboda
    15 z 100 Podpisy
    Utworzył(a) Igor Isajew Picture
  • Petycja o ustanowienie alarmu klimatycznego w mieście Łodzi
    Katastrofa klimatyczna staje się faktem. Od czasów rewolucji przemysłowej średnia temperatura Ziemi wzrosła już o ponad 1°C. Jednocześnie 17 z 18 najcieplejszych lat w 136-letnim rejestrze miało miejsce po 2001 roku. Najnowsze raporty Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) potwierdzają skalę zagrożeń i tempo zmian klimatu, co powinno być jednoznacznym wezwaniem dla rządzących, do prowadzenia polityki klimatycznej w oparciu o aktualne stanowisko nauki. Pod koniec listopada, Światowa Organizacja Meteorologiczna (WMO), opublikowała raport wskazujący, że średni poziom CO2 w atmosferze jest rekordowy i nie ma oznak spowolnienia wzrostu emisji, nie mówiąc już o ich spadku. Dwa dni później, kolejna grupa naukowców poinformowała, że najprawdopodobniej przekroczyliśmy 9 z 13 punktów krytycznych, które prowadzą do nagłych i nieodwracalnych zmian klimatu, tworząc efekt domina z jednoczesnym pogłębieniem i przyspieszeniem tych zmian. Choć jeszcze do niedawna wydawało nam się to odległą przyszłością, warunki panujące na naszej planecie mogą zmienić się diametralnie w ciągu najbliższych lat. MAMY NIEWIELE CZASU, BY ZAPOBIEC KATASTROFIE. Zmiany klimatu, jakie obecnie zachodzą to prawdziwa, wymagająca naszej ingerencji sytuacja kryzysowa wywołana działalnością człowieka. Środowisko naturalne, bioróżnorodność, gospodarka, życie ludzi i zwierząt - wszystkie te sfery zostaną poważnie dotknięte. To dzieje się tu i teraz. Łódzkie to obszar zagrożony pustynnieniem. Według raportu Polityka Ekologiczna Państwa 2030, 90% łódzkiego zagrożone jest opadami poniżej 400 mm rocznie, czyli tylko nieco więcej niż w gorącym klimacie pustynnym! Latem tego roku w Sieradzu brakowało wody pitnej, a miasto od kilku lat regularnie ma problemy z zapewnieniem odpowiedniej ilości wody mieszkańcom. Dalsze zmiany klimatu grożą również nieprzewidywalnością pogody, gdzie jednocześnie przy spadkach łącznej ilości opadów wzrośnie liczba dni z ekstremalnymi opadami powodującymi lokalne zalania i podtopienia. SYTUACJA TA BĘDZIE SIĘ TYLKO POGARSZAĆ, JEŚLI POZOSTANIEMY BIERNI I OBOJĘTNI. W zleconym przez Urząd Miasta Planie adaptacji do zmian klimatu dla Miasta Łodzi do roku 2030 czytamy: „Z przeprowadzonych analiz wynika, iż głównymi zagrożeniami klimatycznymi w Łodzi są: - wzrost temperatury maksymalnej powietrza, - częstsze występowanie fal gorąca i dni upalnych, - długotrwałe okresy bezopadowe w połączeniu z temp. maksymalną powyżej 25°C, - występowanie lokalnych, nagłych powodzi miejskich powodujących zalanie lub podtopienie terenu w wyniku wystąpienia silnego, krótkotrwałego opadu deszczu o dużej wydajności, - wzrost koncentracji zanieczyszczeń powietrza oraz występowanie smogu kwaśnego (zimowego), - występowanie burz, w tym burz z gradem, oraz związanych z nimi deszczów nawalnych, mogących powodować podtopienia w mieście. Zjawiska te stanowią poważne zagrożenie dla prawidłowego funkcjonowania miasta oraz zdrowia i życia jego mieszkańców. Znajduje to odzwierciedlenie w obserwowanych w latach 1981-2015 zmianach warunków klimatycznych”. Świadomość tych zagrożeń narzuca władzom miasta podjęcie natychmiastowych działań. SYTUACJA JEST ALARMOWA I WYMAGA WPROWADZENIA KLIMATYCZNEGO STANU WYJĄTKOWEGO. Jeśli nie zaczniemy działać, doświadczymy fatalnych skutków naszej bezczynności, zostawiając jednocześnie wyniszczoną i przegrzaną planetę przyszłym pokoleniom. Zanim nadejdzie nieodwracalna katastrofa, najpierw ucierpią nasze lokalne społeczności, miasto, my i nasze dzieci. Koniecznością jest więc rozpoczęcie działań mających, na celu zapobiegnięcie ekstremalnym skutkom załamania klimatu i ich łagodzenie, póki jeszcze jest co ratować. Słusznym początkiem realnej walki o ratowanie klimatu jest przyznanie, że ten poważny problem istnieje. Dlatego my, Extinction Rebellion, oddolny ruch obywatelski, APELUJEMY DO PANI PREZYDENT HANNY ZDANOWSKIEJ I URZĘDU MIASTA ŁODZI O USTANOWIENIE W MIEŚCIE ŁODZI ALARMU KLIMATYCZNEGO.
    218 z 300 Podpisy
    Utworzył(a) Extinction Rebellion Łódź Picture
  • NIE dla przekształcenia Regionalnego Instytutu Kultury w Instytut Myśli Polskiej!
    My, niżej podpisani i podpisane wyrażamy swoje zaniepokojenie i zdziwienie w związku z inicjatywą przekształcenia Regionalnego Instytutu Kultury w Katowicach w Instytut Myśli Polskiej im. Wojciecha Korfantego. Inicjatywa ta została przedstawiona opinii publicznej 22 listopada 2019 przez Marszałka Województwa Śląskiego Jakuba Chełstowskiego. Protestujemy przeciwko temu projektowi wraz z osobami pracującymi w państwowych i regionalnych instytucjach kultury, osobami działającymi w organizacjach pozarządowych, które zajmują się na co dzień animacją kultury wśród różnych grup wiekowych, a także z mieszkańcami Śląska i osobami spoza regionu, które mają świadomość wagi inicjatyw kulturalnych podejmowanych w mikroskali. Nasz sprzeciw wobec pomysłu przekształcenia Regionalnego Instytutu Kultury w Katowicach w Instytut Myśli Polskiej im. Wojciecha Korfantego nie ma na celu udzielenia bezpośredniego wsparcia RIK i działań prowadzonych przez tę instytucję, wobec których zachowujemy całkowitą neutralność. Protestujemy przeciw logice i trybowi samego przekształcenia, których następstwa mogą okazać się szkodliwe dla organizacji życia kulturalnego w regionie, a tym samym negatywnie wpłynąć na organizację życia kulturalnego w państwie. Aby taka organizacja była wielokierunkowa i uwzględniała potrzeby różnych podmiotów, instytucje szczebla regionalnego winny kultywować to, co specyficznie lokalne, warte pielęgnowania i nie zawsze – niestety – dostrzegalne na poziomie makro. Dlatego też odrębności lokalnych nie należy się obawiać, lecz je mądrze wspierać. Jedynie te wchodzące z sobą w dialog odrębności mogą bowiem stanowić o realnej – nie iluzorycznej – sile narodu, chroniąc nas wszystkich przed jednowymiarowym, groteskowym, nudnym, napuszonym i wystraszonym wszystkiego, co nie jest nim samym nacjonalizmem. Panie Marszałku, myśl nie ma narodowości! Nie jest polska, śląska, niemiecka; nie jest grecka, chrześcijańska, żydowska czy muzułmańska. Jest tym wszystkim naraz i może utrzymać się przy życiu jedynie żywiąc się wymianą z tym, co inne i wobec niej zewnętrze. Jedynie wtedy może zachować swój własny charakter, swoją wyrazistość. W przeciwnym razie staje się wsobna i uboga – przestaje się rozwijać, tkwi w wyobrażonej i rekonstruowanej na doraźne zapotrzebowanie polityczne przeszłości, zamiast troszczyć się o teraźniejszość i otwierać na przyszłość; staje się śmieszna i zupełnie niewarta uwagi. Instytucja regionalna, która staje się narodowa, będzie skazana, tak czy inaczej, na zamieranie, gdyż wytraci swoją własną regionalną rację istnienia. Dotyczy to zwłaszcza regionu o tak złożonej historii jak Śląsk i jego kulturowej różnorodności, która do tego, aby mogła przemówić własnym wyrazistym głosem bardziej potrzebuje ze strony państwa przyjaznego wsparcia niż kontroli. Mówienie o myśli polskiej na Śląsku nie jest możliwe (jeśliby upierać się przy tych kwalifikacjach narodowościowych) bez równoczesnego wspomnienia myśli niemieckiej, czeskiej, żydowskiej, by wymienić tylko najistotniejsze. Chcemy, by regionalne instytucje kultury na Śląsku były czymś więcej niż miejscami promocji regionu i dowodzenia jego odwiecznej polskości, krzewionej w ramach łopatologicznie preparowanej historii. Śląsk zasługuje na bardziej ambitną, oryginalną i niezależną politykę kulturalną, której jako mieszkanki i mieszkańcy tego regionu mamy prawo od Pana Marszałka wymagać! Rozmycie jasno określonych działań Regionalnej Instytucji Kultury w nowej niejasnej strukturze o dalece nieoczywistym zakresie działalności budzi naszą nieufność. Stanowczo domagamy się przeto odstąpienia od pomysłu przekształcenia Regionalnego Instytutu Kultury w Katowicach w Instytut Myśli Polskiej im. Wojciecha Korfantego, oczekując jednocześnie bardziej otwartej debaty publicznej na temat przyszłości kulturowej naszego regionu oraz ambitnej i długofalowej strategii kultywowania jego dziedzictwa poprzez działające i współpracujące ze sobą w synergii instytucje. Zwracamy się również do radnych Sejmiku Województwa Śląskiego o odrzucenie wniosku o to przekształcenie, które w naszej ocenie nie będzie sprzyjało rozwojowi naszego regionu. inicjatorzy listu: dr Michał Krzykawski - literaturoznawca, filozof Marcin Musiał - literaturoznawca, działacz społeczny Zbigniew Rokita - dziennikarz, publicysta dr hab. Wojciech Śmieja - literaturoznawca, reporter
    768 z 800 Podpisy
    Utworzył(a) Marcin Musiał
  • Pogoń Zakopane! Niech wdraża konwencję antyprzemocową!
    Zakopane to jedyna gmina w Polsce, która nie przyjęła programu przeciwdziałania przemocy w rodzinie i programu ochrony ofiar. Nie powołano tam zespołów specjalistycznych ani dzielnicowych, które mogłyby nieść organizowaną pomoc. Lokalni radni, w ciągu 9 lat, 11 razy odrzucili konwencję antyprzemocową i jest to dla nich powód do dumy. Tymczasem Policja odnotowuje w Zakopanem około 70 przypadków przemocy domowej rocznie. Gdyby przestrzegano tam prawa, ofiarom można by było pomóc i dać wyraźny sygnał, że nie istnieje przyzwolenie społeczne na maltretowanie rodzin.
    7 211 z 8 000 Podpisy
    Utworzył(a) Agata Majewska
  • Popieram sędziego Pawła Juszczyszyna
    Wymiar sprawiedliwości, a zwłaszcza jego reprezentanci i wykonawcy, muszą pozostać poza wpływem polityków. Musimy wspierać niezależnych sędziów, zwłaszcza kiedy padają ofiarą bezprawnych ataków ze strony autorytarnej władzy, która bezprawiem chce pełnego upolitycznienia trzeciej władzy w Polsce.
    22 327 z 25 000 Podpisy
    Utworzył(a) Joanna Cuper Picture
  • Odwołanie Prof. Andrzeja Kochańskiego ze stanowiska krajowego konsultanta ds. genetyki klinicznej
    Minister Zdrowia powołał na stanowisko Krajowego Konsultanta ds. Genetyki prof. Andrzeja Kochańskiego - przeciwnika metody in vitro i badań prenatalnych. Prof. Kochański dał się poznać jako skrajny ideolog, ekspert Episkopatu Polski ds. Bioetycznych, członek Rady Naukowej Instytutu Ordo Iuris. Jego wybór na to stanowisko był zaskoczeniem dla środowiska naukowego i nie był z tym środowiskiem konsultowany. Prof. Kochański nawet już po nominacji pozwalał sobie na porównanie leczenia in vitro do produkcji dzieci!!! Istnieje więc duże ryzyko, że sprawowana przez niego funkcja posłuży utrwalaniu w debacie publicznej stygmatyzującego języka, uderzającego w pacjentów doświadczających niepłodności i ich dzieci, a także odbierze nam możliwość leczenia zgodnego z wiedzą medyczną.
    1 809 z 2 000 Podpisy
    Utworzył(a) NASZ BOCIAN